- Mamusia była taka kochana, całe życie ciężko pracowała. Była kucharką, pracowała też w polu. Wychowała pięcioro dzieci, miała 11 wnucząt, doczekała się też prawnuków. Każde święta spędzaliśmy u niej. Była okazem zdrowia, na nic się nie uskarżała - wspomina syn Tadeusz.
Do końca swoich dni starsza pani miała werwę, humor i siły. Świadczy o tym choćby fakt, że tego feralnego wrześniowego dnia pomagała jednej z sąsiadek w polu w zbieraniu ziemniaków. I właśnie kiedy stamtąd wracała, dochodziła już do domu, nagle na drodze pojawił się Waldemar B. na crossowym motocyklu. Wjechał wprost w kobietę. - Sąsiadka mówiła, że gnał z zawrotną prędkością - mówi syn.
Waldemar B. ani myślał udzielić poszkodowanej pomocy, natychmiast zwiał. Pani Genowefa wypadku nie przeżyła. Sprawca po jakiejś godzinie, dręczony może wyrzutami sumienia, sam zgłosił się na komisariat. - Mężczyzna usłyszał zarzut spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym i ucieczki z miejsca zdarzenia, za co grozi kara pozbawienia wolności do lat 12. Wobec podejrzanego zastosowano środki zapobiegawcze w postaci dozoru policji i zakazu opuszczania kraju - mówi Małgorzata Pena z Prokuratury Rejonowej w Suchej Beskidzkiej.
Zobacz: Wiktoria i Lilka straciły rodziców w wypadku samochodowym. Pomóżmy im!