- To była niesamowicie zdolna i ambitna dziewczyna, studiowała jednocześnie dwa kierunki: farmację i chemię. I była najlepsza! - mówi przez łzy Halina Kiersnowska (53 l.), mama Moniki. - Z Mateuszem córka poznała się jeszcze w gimnazjum - opowiada. - I zakochała się po uszy. Myślałam, że to taka sztubacka miłość. Ale oni od początku myśleli o sobie poważnie. Wspierali się we wszystkim, byli prawie nierozłączni, precyzyjnie planowali wspólną przyszłość. Mateusz mówił, że dzięki Monice on także zaczął studiować - dopowiada zrozpaczona mama.
Zobacz też: Tragiczny wypadek w Czerteżu pod Sanokiem. Dwie ofiary zderzenia busa z Oplem, 9 osób rannych
Choć Monika na weselu nie piła alkoholu, nie chciała po nocy wracać z imprezy autem
Monika od kilku lat w wakacje dorabiała w Anglii. W tym roku także wyjechała. Wróciła wcześniej, aby razem z ukochanym pójść na wesele w jego rodzinie. Na ślub do Pilik (woj. podlaskie) pojechali toyotą Mateusza. Choć Monika na weselu nie piła alkoholu, nie chciała po nocy wracać z imprezy autem. Do rodzinnego Brańska dotarli autokarem z innymi gośćmi. Dopiero nazajutrz pojechali odebrać samochód.
Wracali przed godz. 16. Za kierownicą siedziała Monika. Na prostej drodze, 15 km od celu, straciła panowanie nad autem. Samochód zjechał na pobocze, dachował i uderzył w drzewo. Ona zginęła na miejscu, on wyszedł z wypadku bez szwanku.
- Jest w ogromnym szoku! Nie pamięta, jak to się stało - płacze pani Halina. - Wszyscy jesteśmy w szoku. Monika na pewno prowadziła ostrożnie. Była taka rozważna...
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail