Godzina 11.00. "Jedynka" jedzie ul. Okopową w stronę Żoliborza. Nagle ze Stawek wyjeżdża ciężarówka z piachem. Wielkie auto pakuje się prosto na tory. Motorniczy wciska pedał hamulca, ale nie ma szans, by zatrzymać wielotonowego kolosa. Wbija się w pakę ciężarowego volvo. Słychać huk uderzenia i brzęk tłuczonego szkła. - Jezus Maria! Co się dzieje?! - krzyczą przerażeni pasażerowie. Siła uderzenia przewraca ich na podłogę. Kabina maszynisty gnie się, na ulicę wysypuje się piach z ciężarówki.
- Strasznie szarpnęło - mówi Michalina Laster (80 l.), która właśnie jechała na Powązki. - Spadłam z krzesła. Uderzyłam się i złamałam obojczyk - opowiada wstrząśnięta.
Na miejscu natychmiast zjawiają się karetki. Ze zmiażdżonego tramwaju wydostają się ludzie, większość o własnych siłach. Sanitariusze na noszach wynoszą dwie ranne osoby. Karetki rozwożą 13 rannych osób do szpitali: Bielańskiego, Bródnowskiego, Praskiego, Wolskiego i na ul. Lindleya.
Kto spowodował ten wypadek?
- Miałem zielone światło - twierdzi Wojciech M. (29 l.), lekko potłuczony motorniczy. - Ja też miałem zielone - broni się Paweł W. (33 l.), kierowca ciężarówki.
- Z relacji motorniczego i świadków wynika, że winny jest kierowca volvo - komentuje Michał Powałka (26 l.) z Tramwajów Warszawskich.
Policja prowadzi dochodzenie w tej sprawie.