Tragedia nad Wartą: Dzieci tonęły trzymając się za ręce

2013-08-08 9:00

Śmiejąc się i pokrzykując czwórka rodzeństwa weszła do rzeki, trzymając się za ręce. Nagle, tuż przy brzegu, najmłodsza z dziewczynek, Hania (†7 l.), zachwiała się. Wpadła w zagłębienie, ciągnąc za sobą siostrzyczkę Kasię (†11 l.). Ich dwaj bracia rzucili się na ratunek, ale sami zniknęli pod wodą. "Super Express" dotarł do wstrząsających zeznań świadków, którzy widzieli, jak we wtorek po południu w miejscowości Zalesiaki (woj. łódzkie) prąd Warty porwał czworo dzieci. Troje z nich utonęło, ciągle trwają poszukiwania czwartego.

We wtorek Beata B. (36 l.) z miejscowości Trębaczek zabrała piątkę swoich dzieci - Ewunię (5 l.), Hanię (†7 l.), Kasię (†11 l.), Mietka (14 l.) i Andrzeja (†15 l.) - nad oddaloną kilka kilometrów od domu Wartę. Towarzyszyła im pracownica ośrodka pomocy społecznej, która pomaga rodzinie w codziennych obowiązkach. Gdy dotarli nad rzekę, dzieci bardzo nalegały, żeby się wykąpać. - Ta pani z pomocy społecznej z najmłodszą dziewczynką została na brzegu. Mama z czwórką dzieci weszła do wody - wynika z zeznań jednego ze świadków, do których dotarliśmy. - Dzieci trzymały się za ręce. Może dla bezpieczeństwa. Nie oddalały się zbytnio od brzegu, ale tam chyba jest uskok, bo jedna z dziewczynek straciła równowagę i pociągnęła za sobą siostrę. Bracia próbowali je wydobyć z wody, ale sami się zanurzyli. Mama w ostatniej chwili złapała się gałęzi i jakoś wydostała się z wody - opisywał.

>>> Rzeka zabrała matce czworo dzieci

Prąd rzeki był tak silny, że dzieci błyskawicznie zniknęły z oczu zrozpaczonej matce. Jeszcze we wtorek ratownicy odnaleźli troje dzieci - Hanię, Kasię i Andrzeja. Wszyscy nie żyją. Ciągle jeszcze nie udało się odnaleźć Mietka.

Znajomi rodziny są w szoku. - Ta kobieta bardzo dbała o swoje pociechy - mówi Małgorzata Nowak (52 l.) ze sklepu, w którym Beata B. robiła zakupy. - Niczego im nie brakowało. Inne dzieci chodzą się tam kąpać same, a ona była z nimi, czuwała - dodaje.

Wczoraj prokuratura w Wieluniu wszczęła postępowanie w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci dzieci i narażenia ich życia przez osoby zobowiązane do pieczy nad nimi. Śledztwo ma zbadać okoliczności wypadku, a szczególnie kwestie opieki nad dziećmi ze strony matki i asystentki rodziny, która w chwili tragedii była nad rzeką. Zlecona też zostanie sekcja zwłok rodzeństwa. Mama dzieci nie została jeszcze przesłuchana. Nie zezwalają na to psychologowie, pod opiekę których trafiła.

>>> Tragedia w fokarium na Helu! Głupota turystów zabiła fokę

 

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają