W niedzielę Sylwester K. z Siedlec (woj. mazowieckie) wraz z siostrą Barbarą i znajomymi odpoczywał nad miejscowym zalewem. Wszyscy wyśmienicie się bawili. Było wczesne popołudnie, ale z nieba lał się żar. W pewnej chwili Sylwester K. powiedział, że idzie się trochę ochłodzić. Zabrał swój dmuchany materac i wypłynął na nim w głąb zalewu. Gdy był już daleko od brzegu, zsunął się do wody. Przepłynął zaledwie kilka metrów i zaczął się topić.
Czytaj też: 6-latek utonął na basenie w Kleszczowie! Są wyniki sekcji
Najpewniej szok termiczny spowodował, że złapał go skurcz nogi. Ratował się jak mógł, machał rękoma, krzyczał, wzywał pomocy. Do zalewu wskoczyli ratownicy. Kiedy jednak dopłynęli do miejsca, w którym topił się pan Sylwester, ślad po nim zaginął. Wszczęto poszukiwania. Strażacy i ratownicy wodni penetrowali zalew. Dopiero po godzinie natrafili na zwłoki mężczyzny. Lekarz pogotowia mógł tylko stwierdzić zgon.
Pani Barbara podbiegła do ciała brata. Opadła na kolana, delikatnie dotknęła jego twarzy.
- Dlaczego nas to spotkało? Sylwek, dlaczego? - pytała przez łzy. - Powinnam cię zatrzymać... - głos się jej załamał.
Chwyciła się za głowę i kiwała w przód i wtył...
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail