Do tej niewyobrażalnej tragedii doszło w niedzielę na zlocie aut terenowych w Podstolicach (woj. wielkopolskie).
Weronika Z. z pobliskiej Chodzieży przyjechała tam z koleżanką, aby pooglądać popisy kierowców dżipów. Szaleni rajdowcy ścigali się, jeżdżąc w błocie, na ściernisku czy po błotnistych łąkach. Silniki ryczały, spaliny wirowały w powietrzu, widzowie co chwilę bili brawo. Już po oficjalnym zakończeniu rajdu ktoś zaproponował Weronice i jej koleżance przejażdżkę terenówką. Wsiadły do auta Andrzeja K. To mechanik samochodowy, znany w okolicy wielbiciel off roadu. Dziewczyny nie były świadome zagrożenia, nie spodziewały się, że kierowca jest na podwójnym gazie.
Zobacz też: Lębork: PIJANY kierowca chciał przekupić policjantów!
Nagle, podczas zakrętu, samochód dachował
Andrzej K. błyskawicznie mknął przez zapiaszczone pola. - Nagle, podczas zakrętu, samochód dachował. Przez jego okno wypadła 13-letnia dziewczynka, którą przygniótł upadający wóz. Zespół ratownictwa medycznego po wydostaniu dziewczynki spod auta natychmiast przystąpił do reanimacji - relacjonuje Karolina Smardz-Dymek z policji w Chodzieży. Na miejsce przyleciał helikopter lotniczego pogotowia. Niestety, dziewczynki nie zdołano uratować.
- Badanie wykazało, że kierujący autem 38-letni mieszkaniec Podanina miał ponad promil alkoholu w organizmie - mówi policjantka i dodaje, że mężczyzna usłyszał zarzut spowodowania wypadku w ruchu lądowym. Ponieważ zrobił to, będąc w stanie nietrzeźwości, grozi mu do 12 lat więzienia.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail