Klaudii (19 l.) i Pawłowi (25 l.) Bazydłom życie układało się jak w bajce. Poznali się dwa lata temu, zakochali w sobie i od tej pory byli nierozłączni. Ten rok był dla nich przełomowy. Razem bawili się na studniówce Klaudii, potem ona bez trudu zdała maturę. Zaszła w ciążę i 4 sierpnia młodzi wzięli ślub. Zamieszkali u Pawła we wsi Chmielewo (woj. podlaskie). Zamierzali wspólnie rozwijać rodzinne gospodarstwo rolne, a po porodzie Klaudia chciała studiować rachunkowość.
Czytaj też: Takie właśnie są polskie drogi! Komiczny wypadek rowerzysty - WIDEO
- Nie mogliśmy doczekać się dziecka - mówi Paweł. Termin porodu wyznaczony był na koniec roku. To miał być chłopiec. Wybrali nawet imię - Aleks. Ich marzenia pękły jednak jak bańka mydlana. Klaudia miesiąc temu odebrała prawo jazdy. Uwielbiała prowadzić auto i miała do tego smykałkę. Brakowało jej jednak doświadczenia. Feralnego dnia wybrała się samochodem do swoich rodziców, do oddalonej od Chmielewa o zaledwie 12 km wsi Kobylin. Jej mama czekała z rosołem.
Na obwodnicy Stawisk 19-latka wyprzedzała sznur samochodów. Nie zdążyła wrócić na swój pas ruchu i zderzyła się czołowo z jadącym z przeciwka tirem. Klaudia i jej nienarodzony synek zginęli na miejscu. - Nie ma na świecie takiej drugiej osoby jak Klaudia. Tak bardzo się kochaliśmy, tacy byliśmy szczęśliwi. Dlaczego Bóg odebrał mi ją i naszego synka? - rozpacza załamany Paweł.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail