Na miejsce tragedii przyleciał premier Donald Tusk. Wśród rannych jest wielu poparzonych, zatrutych dymem i z licznymi złamaniami. Lekarze cały czas walczą o życie osoby w stanie krytycznym i 8-miesięcznego dziecka.
Ogromny pożar, który wybuchł krótko przed godz. 1 w nocy, ugaszono dopiero nad ranem. W trzypiętrowym budynku było zameldowanych łącznie 77 osób. Jak relacjonują świadkowie, niektórzy z mieszkańców wyskakiwali z okien płonącego budynku. - Strażacy łapali dzieci wyrzucane przez rodziców z okien, dopiero później ich opiekunowie sami wyskakiwali - mówi TVN24 Daniel Kopaliński, rzecznik komendanta straży pożarnej w Kamieniu Pomorskim.
Na miejscu zdarzenia cały czas pracują policjanci ze specjalnej grupy dochodzeniowo-śledczej. Decyzją szczecińskiego komendanta wojewódzkiego policji na miejsce zostali skierowani policyjni psychologowie, aby objąć opieką poszkodowanych i ich rodziny.
Rzecznik Komendy Głównej Straży Pożarnej Paweł Frątczak powiedział, że na miejsce pracuje kilkanaście zastępów strażaków z Kamienia Pomorskiego i okolicznych miejscowości.
Rzecznik rządu Paweł Graś poinformował, że premier na miejscu chce pomóc poszkodowanym. - Priorytetem w tej chwili, zwłaszcza w tym okresie świątecznym, jest pomoc dla ludzi, którzy zostali dotknięci nieszczęściem - tłumaczy Graś.
Informacje o ofiarach pożaru: tel. (091) 382 05 35