To miało być piękne popołudnie – pięć koleżanek miało razem spędzić dzień w sali zabaw tzw. escape room’ie w Koszalinie. Ruszyły wesoło do sali mieszczącej się przy ul. Piłsudskiego 88, weszły do środka, rozpoczęły grę i nic nie zapowiadało nadciągającej tragedii. Około godz. 17 domem wstrząsnęła eksplozja – wybuchła butla z gazem, a w pomieszczeniu wybuchł pożar. Dziewczyny były odcięte od świata i nie miały jak uciec z płonącej pułapki. Straż pożarna momentalnie przybyła na miejsce, ale nie było już co gasić. Sekundy po tym na miejsce zjechała policja i pogotowie ratunkowe. Strażacy weszli do środka, ale znaleźli już tylko zwłoki pięciu kobiet. Przeżył za to 25-letni pracownik escape room’u, któremu z bardzo ciężkimi poparzeniami udało się jakoś wydostać na zewnątrz. Cztery dziewczynki były w wieku 12-15 lat, tożsamość piątej jest ustalana.
- Na miejscu zdarzenia policjanci wciąż wykonują czynności pod nadzorem prokuratury. Prowadzą oględziny, ustalają świadków. Do pomocy policjantom z Koszalina włączyła się grupa ekspertów z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie – mówi nam podkom. Monika Kosiec z komendy miejskiej policji w Koszalinie. Około godz. 19 na miejsce tragedii przyjechali rodzice pięciu koleżanek. Zdenerwowani, w szoku, nie wiedzieli co się stało z ich pociechami – nikt też nie udzielał im na początku żadnych informacji. - Chcemy wiedzieć co się dzieje z naszymi dziećmi! Dlaczego nikt nam nic nie mówi? - pytali zdenerwowani i przerażeni.
Dopiero po jakimś czasie powiedziano im co się wydarzyło i pozwolono wejść na teren sali zabaw. Godzinę później, chwilę po godz. 20, z pomieszczenia wyniesiono pięć ciał. Sala zabaw nie miała dobrych opinii, wiele osób pisze o złych warunkach sali zabaw czy wyczuwalnym smrodzie gazu, bo pomieszczenie miało być ogrzewane piecykiem gazowym. W Koszalinie ogłoszono żałobę, w niedzielę ulicami miasta nie przejdzie Orszak trzech Króli. Joachim Brudziński zapowiedział z kolei kontrole wszystkich escape room’ów w Polsce, które mają zacząć się już w sobotę rano.