Horror wydarzył się w piątek po południu. Od tego czasu Koszalin jest pogrążony w żałobie. Mieszkańcy miasta płaczą, modlą się i o niczym innym nie mówią, jak tylko o pięciu dziewczynkach, które poszły do escape roomu świętować urodziny jednej z nich, a znalazły tam śmierć. Nierozłączne przyjaciółki Amelia, Gosia, Karolina, Wiktoria, Julia…
Jak już informowaliśmy, dziewczynki od dawna wiedziały, że ten piątek spędzą razem. Na urodziny Julki wybrały się do escape roomu, popularnego wśród młodzieży pokoju zagadek. Godzinę miały spędzić w jednym z kilku pokoi oferowanych w pomieszczeniach przy ul. Piłsudskiego 88 w Koszalinie. Wybrały pokój „Mrok”. Było kilka minut po godz. 17, gdy zamknięte na cztery spusty w pomieszczeniu (tylko odgadnięcie wszystkich zagadek pozwoliłoby im się z niego uwolnić) poczuły, że za drzwiami jest pożar. Do pokoju wdzierał się gryzący dym, więc waliły w ściany, wzywając pomocy. Nadaremnie. Znajdujący się za ścianą Radosław D. (25 l.), pracownik escape roomu, nie zdołał ich uwolnić, bo płomienie odcięły mu drogę do drzwi. To w jego pomieszczeniu pojawił się ogień i błyskawicznie objął całe pomieszczenie. On zdołał się uratować, ale pięć nastolatek zabił czad.
Na poniedziałkowej konferencji prasowej prezydent miasta poinformował, że w czwartek 10 stycznia odbędą się uroczystości pogrzebowe ofiar piątkowego pożaru w escape roomie w Koszalinie. Dodał przy tym, że pogrzeb będzie wspólny. Koleżanki z jednej klasy Gimnazjum nr 9 spoczną na jednym z cmentarzy w Koszalinie. W tym czasie w szkole nie będzie zajęć lekcyjnych. Uczniowie przyjdą na pogrzeb pożegnać koleżanki.
Jak mówił Piotr Jedliński: - W czwartek odbędą się uroczystości pogrzebowe, o szczegółach będziemy informować państwa na bieżąco, trwają w tej chwili jeszcze ustalenia z rodzinami ofiar, jak te uroczystości będą przeprowadzane. Pogrzeb będzie jeden, pogrzeb będzie wspólny, dziewczęta spoczną obok siebie na koszalińskim cmentarzu.