Nic, dosłownie nic nie zapowiadało tej tragedii. Tym większy jest szok w Kozienicach (woj. mazowieckie). - Dzieci? Zadbane, uśmiechnięte, radosne. Rodzice? Kochający, troskliwi, uczynni - podkreślają ludzie, którzy znali Annę, Rafała i ich córeczki. A przecież los tak ciężko doświadczył tę rodzinę...
- To się stało, gdy urodziła się Marysia - mówią sąsiedzi. Początkowo nic nie wskazywało na jakiekolwiek zaburzenia rozwojowe. Dopiero kontrolna wizyta u neurologa ujawniła straszną prawdę: dziecięce porażenie mózgowe! - Wielu by się załamało. Ale nie oni. Walczyli o to dziecko. Po całej Polsce szukali specjalistów, wozili małą na kosztowne rehabilitacje. Uruchomili zbiórkę pieniędzy, żeby ją ratować - dodają znajomi.
Zwłaszcza Rafał L. (+39 l.) ofiarnie zajmował się córeczką. - Woził ją w wózku, potem uczył chodzić w specjalnych nosidełkach. Gdy Marysia zaczęła stawać na nóżki, a nawet zrobiła pierwsze kroki przy pomocy balkonika, był taki dumy i szczęśliwy - opowiada sąsiad. Widział to dziesiątki, może setki razy, bo Marysia uwielbiała spacery. - Ale u nich coś jednak było nie tak. Jakby dwie rodziny. Osobno on, osobno ona i dziewczynki - mężczyzna chowa twarz w dłoniach, jakby spłoszony własnymi słowami.
Co się działo? Ludzie różnie mówią. A to, że on miał kogoś, a to że ona. A to, że on był chorobliwie zazdrosny. A to, że narobił sobie długów, chcąc dorównać w finansach żonie, prowadzącej przychodnię weterynaryjną. Ale szyld przychodni zniknął sprzed domu jakiś czas temu, a całej czwórki nie sposób znaleźć na wspólnych zdjęciach w internecie.
Prok. Małgorzata Chrabąszcz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Radomiu, nalega na zachowanie wstrzemięźliwości w ocenach. - Śledztwo dopiero się rozpoczyna - kwituje. Służby, które w poniedziałek zabezpieczały ślady, wiedzą już wiele. Za potrójną zbrodnią stoi właśnie Rafał L. Dźgał nożem, który znaleziono na miejscu zbrodni. Najbardziej nienawistnie potraktował żonę. Anna miała mnóstwo ran na ciele, w tym dziesięć w okolicach szyi. Śmierć dopadła ją w łóżku, gdzie spała z młodszą córką. Marysia dostała nie więcej niż cztery ciosy. Podobnie jak śpiąca w łóżku w innym pokoju Maja. Na koniec Rafał L. powiesił się w przedpokoju.
- Jeszcze w niedzielę całą rodziną byli na mszy świętej, a potem kupowali lampiony adwentowe. Czy pan coś z tego rozumie? - pyta retorycznie sąsiad.
ZOBACZ TAKŻE: Tragedia w Kozienicach. Kim był Rafał L., który zamordował swoją rodzinę?