Prawda jest taka: gdyby nawet Ania stanęła sama na szczycie stromej góry, Rafał i tak wymyśliłby, że w chwili, kiedy nie patrzy na niego, myśli o innych mężczyznach. Ciągle jej o tym mówił. - Kiedyś przez to zginiesz - syczał nawet przy ludziach. A kilka miesięcy temu powiedział jej, że do jej gabinetu weterynaryjnego, który dawał im główny dochód, przychodzi zbyt wielu przystojnych mężczyzn. Ona miała tego dość. Chciała być dla niego przezroczysta, więc pokornie zlikwidowała gabinet. Banner zniknął jakieś pół roku temu. - Wiedziała, że ją śledzi, podgląda - opowiadają znajomi. - Nie wiedziała, co ma robić.
- Wyglądała świetnie, nikt nie dałby jej 36 lat - dodaje sąsiad, który znał ją od kilku lat. Bo Anna bardzo o siebie dbała. Dużo czytała o tym, jak żyć, żeby być spełnioną kobietą, chodziła na siłownię. - Ale tylko kilka razy była w otwartym klubie. Miała dość wymówek, że bywa tam dla facetów, więc zamieniła go na siłownię dla kobiet - opowiada jej znajoma. Z kolei on bardzo się poświęcał Marysi, która urodziła się z porażeniem mózgowym, i pewnie to go bolało. Wolał mieć kobietę w domu.
Wygląda na to, że Rafał L. wyrżnął rodzinę z zazdrości. W Kozienicach nie brakuje ludzi, którzy tak myślą. Podobno u mężczyzny zdiagnozowano kiedyś tzw. zespół Otella, charakteryzujący się niemającą pokrycia w rzeczywistości, irracjonalną zazdrością. Prawda to czy tylko plotka? Tego nie wiemy. - Na tym etapie śledztwa bierzemy pod uwagę wiele hipotez - mówi ostrożnie Małgorzata Chrabąszcz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Radomiu.
Dzisiaj o godz. 13. w kościele pw. Św. Krzyża w Kozienicach odbędzie się pogrzeb Anny i jej córeczek. Rafał L. zapewne zostanie pochowany na cmentarzu w Milanówku, skąd pochodzi. Tak chcą jego rodzice.
Zobacz: Sprawa Iwony Wieczorek. Ważny świadek przerywa milczenie