To było brutalne zabójstwo. Kuba właśnie wychodził ze sklepu, gdy tuż przy wejściu spotkał Dominika. Znów się pokłócili, ale tym razem finał ich sprzeczki był tragiczny. Starszy brat wyjął spod kurtki nóż i błyskawicznie wbił ostrze w pierś Kuby. Ktoś krzyknął "ratunku!", inny świadek zabójstwa chwycił za telefon. Ale Dominik już tego nie słyszał - uciekł i skrył się w Bielku-Białej. Policja nie miała problemu, by go znaleźć. Schwytano go następnego dnia. Był kompletnie pijany.
Zobacz również: Desperacki KROK feministki. Zobacz co zrobiła!
W mieszkaniu rodziny G. z Libiąża (woj. małopolskie) jest dziś cicho jak nigdy. Po pustych pokojach smutno przechadza się najmłodszy z braci - Przemek Gwiżdż (18 l.). Został sam. Jeden z jego braci zmarł na stole operacyjnym, najstarszego, który został aresztowany, nie zobaczy wcześniej niż za 20 lat.
- Nie wierzę w to. Jednego dnia straciłem obu braci - mówi załamany Przemek, choć wie, że do tragedii prędzej czy później musiało dojść.
Dominik na początku próbował wyprowadzić śledczych w pole. Mówił, że nóż należał do brata i że tragedia była dziełem wypadku. Zaraz potem jednak zmienił zeznania i przyznał, że to on miał przy sobie nóż. Wskazał też miejsce, gdzie go zakopał. Ukrył go nieopodal - w miejscowej szkole podstawowej. - Mężczyzna usłyszał zarzut zabójstwa i został aresztowany na trzy miesiące - mówi prokurator Bogusława Marcinkowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Przeczytaj także: Okrutni wandale! Poprzebijali opony karetek pogotowia!
Dominik G. tak naprawdę nie wie, dlaczego zabił Kubę. Mówił, że działał mu na nerwy. Do tragedii doszło prawdopodobnie z powodów... lokalowych. Trzech dorosłych mężczyzn w jednym mieszkaniu. Mieli siebie dość.