- To byli wspaniali ludzie. Świetni pedagodzy i wychowawcy - mówią o swoich kolegach zszokowani nauczyciele z Zespołu Szkół w Starej Niedziałce. Wprost nie mieści im się w głowie, że spokojny, zawsze uśmiechnięty nauczyciel WF-u mógł zabić swoją żonę polonistkę, a potem podciąć sobie żyły. - Wpadł w szał? Ale o co! Dostał pomieszania zmysłów? - kręcą głowami z niedowierzaniem.
Więcej wiedzą sąsiedzi małżonków z bloku przy ul. Łupińskiego w Mińsku. Twierdzą, że od pewnego czasu w domu Marii i Włodzimierza O. źle się działo. Kilka razy interweniowała nawet policja. - Jeszcze miesiąc temu widziałam, jak objęci chodzili po osiedlu. Ale potrafili się też ostro pokłócić - mówi jedna z mieszkanek bloku. Oto bowiem on lubił zajrzeć do kieliszka, a jej bardzo się to nie podobało. - On już kiedyś miał problem z alkoholem i ona bała się, że koszmar wróci. No i suszyła mu głowę - dodaje kobieta.
Właśnie to mogło być przyczyną zbrodni, do której doszło 27 lutego. Włodzimierz wrócił do domu zawiany, Maria zaczęła go rugać i chłop wpadł w szał. Chwycił nóż i dźgał na oślep. Kiedy ochłonął i zobaczył, co zrobił, podciął sobie żyły. Wieczorem ich zakrwawione ciała znalazła córka...
- Prowadzimy w tej sprawie śledztwo. Na ostateczne wnioski jest jeszcze za wcześnie - mówi Krystyna Gołąbek z Prokuratury Okręgowej w Siedlcach.
Zobacz: Kompletnie PIJANI rodzice opiekowali się noworodkiem w Łęgu! [ZDJĘCIA]