Nie miałam z kim zostawić córki – opowiada zrozpaczona pani Anna. – Poprosiłam więc o pomoc klientkę, która przychodziła do zakładu fryzjerskiego, w którym pracuję. Wiedziałam, że ma na imię Kasia, tak się zapisywała na strzyżenie. Obiecała, że następnego dnia przyjdzie do mnie – czytamy na stronie „Faktu”.
Jak pisze portal „fakt.pl „Klientka została przy Joli, a pani Anna wyszła do pracy, po drodze odprowadzając 4-letniego synka do przedszkola. Przed wyjściem poinstruowała nową opiekunkę, jak ma karmić dziecko i przygotowała mleko w buteleczce.
Zobacz też: MORDERSTWO w Zabrzeży w Małopolsce. Nie żyją matka, ojciec i syn
– Ta kobieta nie dzwoniła do mnie przez cały dzień. Myślałam, że wszystko jest w porządku. Kiedy wróciłam, zdziwiłam się, bo opiekunka była ubrana w palto. Rzuciła do mnie krótko, że mała śpi najedzona i wybiegła nie biorąc pieniędzy - czytamy na stronie gazety.
Zobacz tez: Morderstwo członków Złotego Świtu w Atenach. DRASTYCZNE WIDEO z monitoringu
Kiedy dziewczynka nie budziła się, matka wezwała pogotowie. Niestety, lekarz mógł już tylko stwierdzić zgon dziecka. Sekcja zwłok wykazała, że dziewczynka umarła w wyniku zadławienia.
Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci. Kobieta, która opiekowała się dzieckiem, jest poszukiwana przez policję. Jeżeli ktoś ją widział, proszony jest o kontakt z policją.