Beata Kryszak, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie nie potrafi odpowiedzieć, dlaczego zignorowano informacje matki chrzestnej dzieci dotyczącą ich złej kondycji fizycznej. Kobieta zgłaszała rzekomo, że dzieci miały siniaki i być może są bite!
Nie potrafiła także udzielić informacji, dlaczego dyrektor poradni psychologiczno-pedagogicznej mówił, że psycholog był u dzieci tylko raz. Zdaniem Kryszak rodzina była objęta fachowym nadzorem, a po śmierci Kacperka psycholog przez pierwszy tydzień był w rodzinie przynajmniej raz dziennie. Później - przychodził rzekomo raz w tygodniu. Kryszak twierdzi także, psycholog miał okazję rozmawiać z dziećmi sam na sam.
Dyrektor placówki nie ma sobie nic do zarzucenia. Jej zdaniem nadzór nad rodziną przebiegał bez zarzutu. Rodzice przeszli testy, mieli dobra opinię - wszystko wskazywało na to, że są odpowiedzialni i dobrze zajmą się dziećmi. Również ze szkoły nie było żadnych sygnałów.
- Nie umiem powiedzieć, co zawiodło - mówi Kryszak - Gdybym wiedziała, co się dzieje, rodzina nie dostałaby dzieci. Nadzór był prawidłowy. Nie wiem, jaki możemy mieć wpływ na takie tragedie - dodaje.
Pięcioro dzieci trafiło do rodziny zastępczej w styczniu. Biologiczna matka oskarża rodziców zastępczych, że zajęli się jej dziećmi tylko dla pieniędzy. Teraz Anna i Wiesław Cz. przebywają w więzieniu. Przyznali się do winy, a prokuratura bada sprawę. Annie Cz. grozi dożywocie, zaś jej mąż może zostać skazany na 10 lat więzienia. Pozostałe dzieci zostały umieszczone w innej rodzinie zastępczej.