Urzędnicy, którzy zajmowali się sprawą pięciorga dzieci, które trafiły do Anny i Wiesława Cz. nie mają sobie nic do zarzucenia. Ich zdaniem wszystkie procedury zostały wypełnione. Rodzina przeszła testy, odwiedził ich psycholog - wszystkie formalności zostały dopełnione.
Andrzej Seremet, Prokurator Generalny zapowiada, że nie wyklucza, iż zarzuty w sprawie śmierci małej Klaudii i Kacperka usłyszy więcej osób. Kto? Do odpowiedzialności karnej może zostać pociągnięty kurator, prokurator - osoby, które zaniedbując swoje obowiązki doprowadziły do śmierci dzieci.
Czy zarzuty mogą usłyszeć pracownicy Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie? Czy wywiązywali się ze swoich obowiązków? To ustali kontrola zarządzona w placówce na wniosek wojewody.
Beata Kryszak, dyrektor placówki mówi, że nie ma ani sobie, ani urzędnikom nic do zarzucenia. Ciężko jej powiedzieć co zawiodło.
- Działaliśmy według procedur. Teraz to my potrzebujemy pomocy, jesteśmy w traumie - powiedziała.
Coraz częściej słyszymy jednak, że urzędnicy nie dopełnili wszystkich formalności - podobno psycholog był w rodzinie tylko raz o śmierci Kacperka, podobno nie było żadnego wywiadu środowiskowego o rodzinie, a dom, do którego trafiły dzieci był w trakcie budowy (wykończono tylko parter). Podobno w czasie opieki nad dziećmi ruszyły prace budowlane i wykończono piętro domu. Także rodzice chrzestni pięciorga dzieci mówią, że informowali urzędników, iż dzieci mogą być bite. I co zrobiono z tymi informacjami?