O tym, że nie był to wypadek, przekonani są koledzy Tomasza Ł. z pracy i koła. Twierdzą, że mężczyzna był świetnym myśliwym i strzelcem i przypadkowy postrzał nie wchodzi w rachubę.
Tym bardziej że Tomasz Ł. miał powody do zmartwienia. Jechał po pijanemu samochodem, złapała go policja i zabrała prawo jazdy. Miał trafić przed sąd.
ZOBACZ TEŻ: Zwłoki bez głowy przy drodze: sekcja wyjaśniła zagadkę śmierci
- Mógł się załamać, bo do emerytury brakowało mu kilku miesięcy - mówią koledzy Tomasza Ł. i dodają, że praca w zakładzie karnym do najłatwiejszych nie należy. Długotrwały stres potrafi zniszczyć każdego twardziela - zaznaczają.