- Wasze córki, nasze druhny, przyjaciółki dopiero zaczynały wchodzić w życie. Wszystko było przed nimi, miały ogromne możliwości, pokładaliśmy w nich wielkie nadzieje. I to wszystko zostało przecięte przez żywioły, nieogarnięte, nie do opanowania przez ludzką moc - mówił podczas mszy duszpasterz harcerzy z Łodzi Robert Batolik. W nabożeństwie, które odprawiono w łódzkiej katedrze, uczestniczyło kilka tysięcy osób.
Byli wśród nich uczestnicy tragicznego obozu, ich rodziny, przyjaciele, harcerze z innych miast i zwykli ludzie przygnębieni dramatem, który rozegrał się w nocy z piątku na sobotę. Przyszli, by, łącząc się w bólu, prosić o niebo dla Olgi i Asi.
- Boleść rodziców po stracie dziecka jest niewypowiedziana - gdy ksiądz Batolik wypowiadał te słowa, wielu z obecnych na mszy płakało. - Dzisiaj powstaje ta olbrzymia pustka w naszych marzeniach, planach na przyszłość. Zadajemy sobie to bolesne pytanie: dlaczego śmierć przyszła tak szybko? - podkreślał.
List do uczestników eucharystii odczytał biskup Marek Marczak, administrator archidiecezji łódzkiej. - Ich serca przestały bić na ziemi, ale ufamy, że biją pełnią szczęścia w domu Ojca Niebieskiego - mówił.
Olga i Asia, które razem z blisko 130 innymi harcerzami z Łodzi przebywały na obozie w Suszku, zginęły w nocy z piątku na sobotę podczas potężnej nawałnicy, która przeszła nad tą miejscowością. Odeszły na wieczną służbę.
Zobacz także: Potężne nawałnice nad Polską. Są zabici i ranni
Polecamy również: Wypadek Polskiego Busa. Jest wielu rannych
Przeczytaj ponadto: Pogoda na weekend: Ostry ŻAR z nieba [ZDJĘCIA]