Sprawa jest bardzo tajemnicza. Wiadomo, że kryminalista zanim uciekł, uderzył proboszcza łomem w głowę. Duchowny ma założonych sześć szwów. Czuje się dobrze. Wczoraj odprawiał już mszę. Z mediami jednak nie chciał rozmawiać. Więzienie w Wołowie jest jednym z najsurowszych w Polsce. Zamykani są tutaj najgroźniejsi przestępcy: mordercy i gwałciciele. Nic więc dziwnego, że na mieszkańców padł blady strach. - Boimy się. Zwłaszcza że ten, co uciekł, to podobno morderca. Ludzie mówią, że zabił dwie osoby - mówi Karolina Konofał, mieszkanka Wołowa. Ile w tym prawdy? Nie wiadomo. - Nie udzielamy żadnych informacji - ucina Małgorzata Klaus, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, która prowadzi śledztwo w tej sprawie.Pewne jest tylko, że mężczyzna ma 55 lat i ok. 175 centymetrów wzrostu. Zdaniem przedstawicieli służby więziennej był spokojnym więźniem, często nagradzanym. Dlatego też pozwolono mu na pracę u proboszcza. Nie wiadomo, gdzie się ukrył. Nad Wołowem latały policyjne helikoptery. Ustawiono też blokady na rogatkach miasta. Wszystko na nic. Przestępca zapadł się jak kamień w wodę. Miejmy nadzieję, że nikomu nie stanie się krzywda...
Zobacz: W Burkatowie (woj. dolnośląskie) rozbił się śmigłowiec. Dwie osoby są ranne