Jan K. był spokojny, nie wadził nikomu. Nie założył rodziny, mieszkał z rodzicami. Kilka lat temu zmarła mu matka, a w lutym ojciec Zdzisław (79 l.). - Załamał się po jego śmierci. Nie wiedział, co robić w pustym domu. Miał problemy z psychiką. Widział duchy i rękę diabła wystającą z pieca - opowiada jego sąsiad Jerzy (55 l.).
Zobacz: Znany raper na oczach znajomych odciął sobie PENISA i skoczył z balkonu!
To go przerażało, bo przyszykował się do samobójstwa. Napisał upoważnienie dla swej siostry do konta w banku, a w dzień śmierci, 6 maja, zapłacił zaległe podatki. Potem poszedł do stodoły i do rąk wziął piłę spalinową. Odpalił ją. Przyłożył wirujący łańcuch do gardła. Trysnęła krew. Delikatne tkanki szyjne w jednej chwili przestały łączyć korpus z głową. Nieszczęśnik zdążył jeszcze w agonii przebiec kilka kroków i padł martwy. Śledczy wykluczyli działanie osób trzecich.