- To było straszne. Nie zapomnę tego do końca życia - mówi wstrząśnięty Krzysztof Sterniczuk (50 l.), motorniczy z wieloletnim stażem, który prowadzonym przez siebie pociągiem zmiażdżył ciągnik Michała Rożuka ( 81 l.). Traktorzysta zginął na miejscu. - Jechałem najwyżej 50 km na godzinę - opowiada motorniczy. - Nagle zauważyłem na przejeździe traktor. Trąbiłem, dawałem sygnały świetlne, ale bez skutku. Ciągnikiem jechał Michał Rożuk ( 81 l.), miejscowy rolnik. Wracał właśnie ze swojego pola do domu na obiad. Nie zatrzymał się przed niestrzeżonym przejazdem kolejowym. Nawet nie zwolnił. I to go zgubiło...
Potężny pociąg grzmotnął o ciągnik i pchał go przed sobą jeszcze 100 metrów. Pisk kół hamującej maszyny zlał się w jeden przerażający dźwięk z odgłosem miażdżonego metalu i rozpryskującego się szkła. Potężna siła wyrzuciła martwe ciało rolnika z roztrzaskanego pojazdu. Motorniczy nie miał żadnych szans zatrzymać wielotonowej maszyny na tak krótkim odcinku. - To nie była moja wina - mówi ze łzami w oczach maszynista. Na miejscu przerażającej tragedii zaraz pojawiła się rodzina pana Michała. - To pewnie była chwila nieuwagi. Brat przecież był już starszym człowiekiem - powiedział nam łamiącym się głosem Sergiusz Rożuk (65 l.), brat zmarłego. Obok niego na ziemi siedział Jerzy (37 l.), syn zabitego, i opłakiwał śmierć ukochanego ojca. Niech modlitwa ukoi jego ból.
Załamany syn
Na miejscu tragicznej śmierci Michała Rożuka ( 81 l.) pojawiła się cała rodzina zabitego. Jego syn Jerzy (37 l.) nie był w stanie opanować łez