Liczby niestety nie nastrajają optymistycznie: ponad 200 wypadków i 29 ofiar śmiertelnych, oznacza, że na drogach nie było spokojnie i bezpiecznie.
Statystyki są tym bardziej niepokojące, że przez 2 pierwsze dni ruch był umiarkowany, a pogoda – bardziej jesienna niż zimowa - nie utrudniała jazdy. Zawiodła jednak wyobraźnia kierowców – za duża prędkość, brawura i alkohol – to główne czynniki, które doprowadzały do tragedii.
Kiedy Polacy ruszą do domów?
Świąteczny weekend właśnie dobiega końca, na drogach nie ma tłoku, ale z każdą godziną ruch będzie się zagęszczać.
Policja prognozuje, że apogeum powrotów przypadnie na wczesne godziny wieczorne 26 grudnia. Problemy z przejazdem mogą pojawić się głównie w miejscach gdzie drogi są remontowane. Tam też kierowcy mogą spodziewać się największej liczby patroli.
Więcej zabitych, rannych i... pijanych
Do południa 26 grudnia 2011 roku, w świąteczny weekend zginęło 29 osób, zatrzymano ponad 700 kierowców na podwójnym gazie, policja odnotowała ponad 200 kolizji i wypadków. Tragiczne statystyki zapewne jeszcze się nie zamknęły, a już wiadomo, że tym razem nie udało się powtórzyć „sukcesu” z 2010 roku, kiedy to święta były wyjątkowo bezpieczne.
W 2010 roku podczas świątecznego weekendu doszło „tylko” do 125 wypadków, w których zginęło 10 osób.