- Rodzice od czterech lat jeździli tą drogą do pracy. Znali ją na pamięć. Tam, gdzie to się stało, są latarnie. Gdyby się paliły, oni wszyscy by żyli - mówi zapłakana Paulina Rychnowska (22 l.).
Wszystko rozegrało się ciągu kilku minut. - Widziałem, jak tir się przewraca. Zatrzymałem samochód i pobiegłem ratować kierowcę. Ale jemu praktycznie nic się nie stało. Po chwili usłyszałem, jak mazda uderza w tira - opowiada Andrzej Kraśniewski (57 l.), świadek masakry. Według niego kierowca osobówki w ciemnościach nie dostrzegł, że tir tarasuje drogę. Nawet nie próbował hamować. - Cztery osoby zginęły na miejscu. Kierowca jeszcze się ruszał, gdy wrak stanął w płomieniach. Stłumiliśmy ogień gaśnicami - dodaje Kraśniewski.
W wypadku pod Włocławkiem zginęli Ilona (+44 l.) i Jarosław (+45 l.) Rychnowscy, Sebastian P. (+34 l.), Waldemar K. (+60 l.) i Bartosz S. (+36 l.). - Wyjaśnimy, jak do tego doszło i dlaczego węzeł Pikutkowo tonął w ciemnościach - zapewnia Tomasz Tomaszewski (41 l.), policjant z Włocławka. Już wiadomo, że kierowca tira był trzeźwy. Zjeżdżając na lewy pas, prawdopodobnie zawadził o przydrożne barierki, odbił mocno w prawo i nie zdołał opanować ciężkiego pojazdu.
Zobacz także: Dramatyczny pościg! Policjanci tak bardzo chcieli dopaść motocyklistę, że go przejechali