Tragiczny wypadek w Dzierzgoniu: Ola i Tomek zginęli, a kierowca nie miał prawa jazdy!

2014-05-27 4:00

Radosny wypad na dyskotekę zakończył się tragedią. Piątka imprezowiczów wracała w niedzielę rano z klubu nocnego w Dzierzgoniu (woj. warmińsko-mazurskie). Ich samochód najechał na wysoką wysepkę przed przejściem dla pieszych, wybił się w powietrze, uderzył w drzewo, na koniec dachował. Masakry nie przeżyli Ola M. (+18 l.) i Tomasz H. (+28 l.).

To była wspaniała impreza. Wszyscy bawili się świetnie. Nic dziwnego, że wracali dopiero nad ranem. Za kierownicą samochodu usiadł Patryk Ż. (21 l.), choć nie powinien tego robić pod żadnym pozorem! Niedawno stracił prawo jazdy za prowadzenie auta po pijanemu. Ola M. z przyjaciółką i Tomaszem H. zajęli tylną kanapę. Kolejny imprezowicz, który miał najwięcej w czubie, usiadł obok kierowcy.

Sprawdź też: Poważny wypadek podczas wyścigów 1/4 mili w Rzeszowie! Kierowca przeżył

Renault megane pędził starą "siódemką". W Soplach koło Małdyt osobówka nagle najechała na wysepkę przed przejściem dla pieszych. Samochód poszybował w górę jak rakieta. Jeszcze w powietrzu uderzył w drzewo. Z hukiem upadł na pobocze. Dachował. Tył pojazdu dosłownie wrył się w ziemię. Ola i Tomek zginęli na miejscu. Ich koleżanka z połamanym kręgosłupem trafiła do szpitala w Elblągu. Bez szwanku ze strasznego wypadku wyszli kierowca i pasażer siedzący z przodu. Policja zabrała obu na badania. Patryk Ż. był trzeźwy. Policja sprawdza jeszcze, czy brał narkotyki.

- On zabił mi córkę! - wykrzykiwał ojciec Oli, który przyjechał z pobliskiego Morąga zidentyfikować zmasakrowane ciało córki. Postawny mężczyzna na widok pokiereszowanych zwłok dziewczyny zachwiał się na nogach. Płacząc, opadł na kolana...

Wiadomości se.pl na Facebooku

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają