Trudno uwierzyć, że w biały dzień, na pustej, piaskowej drodze ciągnącej się pomiędzy polami mogło dojść do takiego wypadku. W okolicy nie ma nawet najmniejszych krzaków, drzew czy budynków, które zasłaniałyby widoczność!
Tragedia na drodze
Stanisław Pruszyński (+44 l.) wracał swoim skuterem do domu we wsi Pisanki (woj. podlaskie). Zaledwie pół kilometra do celu swojej podróży przejeżdżał obok pola sąsiada, Kazimierza M. (54 l.). Rolnik kończył właśnie orać i wyjeżdżał z pola na drogę traktorem z zaczepionym z tyłu pługiem. Niestety, zrobił to tak niefortunnie, że przeciął drogę jadącemu motorowerem mężczyźnie.
Przerażony pan Stanisław zbyt późno dostrzegł niebezpieczeństwo i z wielką siłą wbił się swoim skuterem w traktor.
Nie było dla niego ratunku - zginął na miejscu, pozostawiając w rozpaczy żonę Grażynę (53 l.) i pięcioro dzieci: Daniela (18 l.), Sebastiana (15 l.), Kamila (13 l.), Paulinę (12 l.) i Klaudię (8 l.).
Sąsiad załamany
- Sąsiad ma nogę w gipsie, jest na rencie i ledwo chodzi o tych kulach, a mimo to wsiadł do traktora - kipi z oburzenia najstarszy syn zmarłego tragicznie mężczyzny, Daniel (18 l.). Zdaniem rodziny pana Stanisława, mężczyzna nie powinien w takim stanie w ogóle wychodzić z domu.
Traktorzysta jest załamany tym, co się stało.
- Patrzyłem na mój pług, a nie na drogę - tłumaczy szczerze. Mężczyzna usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania śmiertelnego wypadku i wkrótce odpowie za swój czyn przed sądem.