A w rzeczywistości gra tam czterech czy w porywach pięciu, z czego tylko jeden (Fabiański) po transferze z polskiej ligi. Reszta to fantazja menedżerów, podbijających przy pomocy dziennikarzy wartość kiepskiego towaru, który trzeba upchnąć w Orange Ekstraklasa.
Z trenerami podobnie. Gdy wyczytaliśmy, że po przegranej Zagłębia Lubin ze Steauą Czesław "Polski Mourinho" Michniewicz dostał ofertę poprowadzenia znakomitego bukareszteńskiego klubu, wydało nam się to podejrzane. Jakiś news "z czapy", no bo który prezes wielkiego, liczącego się w Europie, zespołu oferuje robotę szkoleniowcowi drużyny, która jest dobra tylko na własnym podwórku?!
Postanowiliśmy sprawdzić, gdzie są granice fantazji. Okazało się, że ich... nie ma. Gdy korespondentka "Super Expressu" w USA Marta Rawicz-Kossecka, przedstawiając się jako Anna Johnson złożyła Czesławowi Michniewiczowi ofertę pracy w Los Angeles Galaxy i szkolenia Davida Beckhama, trener Zagłębia Lubin "to kupił". Wstępnie uzgodnił warunki z nowym pracodawcą, mimo że jest wciąż związany kontraktem z zespołem mistrza Polski.
Niech ta historia będzie przestrogą dla menedżerów i trenerów ogłaszających transfery z kapelusza, zgoła księżycowe.
Zakładamy, że Czesław Michniewicz zgodził się pracować w LA Galaxy nie dla większych pieniędzy, lecz z ambicji (co jest godne pochwał). Mamy nadzieję, że ten zdolny i sympatyczny trener wyciągnie wnioski z tej nauczki. A w przyszłości "Super Express" będzie mógł poinformować o jego transferze do jednego z czołowych światowych klubów. Prawdziwym transferze.
Czego Panu Czesiowi życzymy...