- Michał Kurtyka, były minister klimatu i środowiska:
Pytanie jest, wydaje mi się, trochę za wczesne. Albo może za późne? Współprowadzę grupę nadzoru nad planem energii i klimatu ze strony G7 plus, czyli ze strony donorów pieniędzy. Polska nominalnie jest tam obecna, natomiast nasza siła finansowa w tej grupie nie jest wielka.
Obecnie z ukraińskimi interlokutorami rozmawiam raz w tygodniu po parę godzin o planach odbudowy. Już kilka razy usłyszałem sformułowanie, że Ukraina chce zastąpić Europie Rosję. To jest dobry pomysł – Ukraina ma gaz, lit, wodór, amoniak, kobalt, miedź, energię jądrową, pojemności – to wszystko się spina. Po stronie moich partnerów z G7 rosło zainteresowanie agendą reform na Ukrainie, a nie samym tylko dofinansowaniem rozwoju. W związku z tym widzę, że jest ogromne pytanie o samookreślenie się Ukrainy - czy ona chce być drugą Rosją, w takim sensie, że będzie to kraj, dostarczający tanie surowce do Europy, w tym energetyczne, czy też chce być nowoczesnym, demokratycznym państwem, które jest w stanie własne zdolności kreacji zbudować? I tutaj jest jakaś przestrzeń do dyskusji o rolę Polski. W tym kontekście więc to pytanie jest za wczesne. W zależności od tego, jaka będzie odpowiedź na to pytanie, takie będą projekty, które do nas będą przychodzić, bo albo to będzie pytanie o to, czy będziemy korytarzem transportującym surowce do centrów gospodarczych Europy, czyli do południa Niemiec, na północ Włoch, czy też będzie jakiś rodzaj głębszej synergii na poziomie przetwórstwa. Myślę, że fundamentalnie i tak droga Ukrainy do Europy wjedzie przez Polskę.
- Seweryn Szwarocki, Lubelski Węgiel Bogdanka:
Lubelski węgiel Bogdanka jest znany z wydobycia i dystrybucji w Polsce węgla energetycznego. Jednak jesteśmy też świadomi tego, że węgiel w Polsce będzie wydobywany maksymalnie do 2049 r., zgodnie z umową społeczną. Zarząd spółki już przygotowuje się na ten czas i w tym roku Bogdanka ogłosiła nową strategię, która zakłada wejście spółki również w wydobywanie nowych surowców. Współpracę w Ukrainie upatrujemy nie tylko w kontekście węglowym, która zresztą istniała już przed wojną z Rosją, ponieważ przed wojną mieliśmy kontrakty z partnerami ukraińskimi i dostarczaliśmy tam ok. 500 tys. ton węgla. Liczymy na to, że po zaprzestaniu konfliktu zbrojnego będziemy w stanie odnowić te kontrakty i w miarę jak w Polsce będzie się zmniejszało zapotrzebowanie na węgiel energetyczny, będziemy w stanie utrzymywać nasze moce wydobywcze i część tego węgla również eksportować na Ukrainę. Ukraina jest potentatem europejskim jeżeli chodzi o dostarczanie surowców, szczególnie tych surowców, które są krytyczne dla transformacji energetycznej. Jeżeli spojrzymy sobie na listę 34 surowców krytycznych, opublikowaną w tym roku przez Unię Europejską, to bardzo wiele zasobów tych surowców znajduje się właśnie na Ukrainie. Natomiast sięgnięcie po nie wymaga ogromnych inwestycji. Tym bardziej, że kopalnie ukraińskie często są nieefektywne. Więc jednym z elementów współpracy może być sprzedawanie know-how i komercjalizacja naszych kompetencji technicznych i technologii, by modernizować przemysł wydobywczy na Ukrainie.
Jesteśmy świadomi, że jako Bogdanka być może nie mamy takich zasobów, żeby nagle uruchomić pięć projektów górniczych na Ukrainie, ale możemy zaproponować stworzenie konsorcjum.
- Zuzanna Nowak, The Opportunity:
Gdy rozmawiamy o tzw. odbudowie Ukrainy, to często jest takie podejście, że my tam przyjdziemy i coś zrobimy. Oczywiście nie będzie to tak wyglądać. Zaczęłabym od rozróżnienia, czy mówimy o warunkach teraz, czy o przyszłości. Co możemy zrobić w warunkach wojennych, gdy instytucje państwowe są dosłownie pod obstrzałem, a także mają problemy po prostu z funkcjonowaniem. Najprostsze spotkania ministerialne kończą się co jakiś czas wchodzeniem do schronów. Zastanówmy się, czy my możemy oczekiwać w takich warunkach całkowitej przejrzystości struktur państwowych. Oczywiście chcielibyśmy tego, ale prawda wygląda troszkę inaczej. I zastanówmy się też, czego możemy wymagać od Ukrainy, jeżeli przyjdziemy tam jako donor z naszymi pieniędzmi. Czy możemy i po jakim czasie wymagać pełnej transparentności i pełnego obrazu przepływów finansowych. Mówimy tu o procedurach, o prawach, a Ukraina mówi w tej chwili o przetrwaniu. Te dwa dyskursy łączy faktycznie tylko i wyłącznie kwestia pieniędzy, które są niezbędne do przetrwania tego kraju. Natomiast nie można mieć złudzeń, że ich dysponowanie w tej chwili będzie w 100 proc. racjonalne.
Zielone pieniądze są - zielone finansowanie dla wszystkich projektów, które oczywiście teraz Ukraina nazywa zielonymi projektami. Wiedzą, co przyciągnie kapitał do ich kraju. Wiedzą, że inwestorzy czekają na to, żeby pewne technologie testować na Ukrainie, bo na przykład prawodawstwo tam jest bardziej elastyczne i bardziej sprzyjające takim rozwiązaniom. Jednak pamiętajmy też o tym, że nie wchodzimy w próżnię. Najpierw trzeba dokonać reform. Druga sprawa jest taka, że my jako Polska, czy my jako Europa nie jesteśmy jedynymi donorami. Jest więcej - przedsiębiorstw węglowych czy jakichkolwiek innych, więcej banków zainteresowanych odbudową Ukrainy, więcej krajów, więcej rządów, więcej organizacji międzynarodowych. Tam każdy chce uszczknąć coś z tego tortu i tak długo, ale tak długo jak my między sobą, to znaczy ci wszyscy tak zwani donorzy nie będziemy współpracować, tak długo nie będziemy też w stanie wyegzekwować przejrzystości od strony ukraińskiej. Nie można mieć złudzeń co do tego, że Ukraina będzie funkcjonować według naszych standardów.
- Jerzy Kwieciński, wiceprezes Banku Pekao S.A.:
Uważam, że na cały ten proces trzeba patrzeć - biorąc pod uwagę horyzont czasowy – od strony potencjałów finansowego, ekonomicznego i instytucjonalnego. Zacznę od perspektywy czasowej.
Uważam, że musimy rozpatrywać sprawy w wymiarze krótkoterminowym, średnioterminowym i długoterminowym. Co to po kolei oznacza?
Krótkoterminowy to jest czas wojny. Przy czym może on trwać nawet dwa lata albo trzy, bo nie wiemy, kiedy ta wojna się skończy. Drugi okres, to jest okres, kiedy pomagamy Ukrainie odbudować się w tych najważniejszych obszarach, zbudować instytucje i to potrwa jeszcze parę lat. Dzisiaj nie wiemy ile. No i długoterminowy - to dla mnie takie przewidywanie, kiedy jeszcze coś możemy zaplanować, to jest okres od dziesięć do dwudziestu lat. Teraz jak na to nakładają się potencjały.
Potencjał ekonomiczny Ukrainy w tej chwili jest pięciokrotnie mniejszy niż Polski. PKB Polski to jest 750 mld zł - mówimy nominalnie, nie w sile nabywczej. Obecny potencjał Ukrainy to jest prawie 150 mld zł, czyli pięć razy mniej. Jeżeli to przeliczamy na PPP, na siłę nabywczą, to potencjał ten jest jeszcze mniejszy. Czyli gdy patrzymy na Ukrainę jako na gospodarkę, to jest ona tak mniej więcej pięć razy mniejsza od naszej. Jak my wchodziliśmy do Unii, to też mieliśmy takie olbrzymie dysproporcje. Na przykład Polska była parę razy większa terytorialnie od Belgii, ale PKB Belgii było większe od polskiego. I to mniej więcej tak samo wygląda, a to oznacza, że potencjał ekonomiczny Ukrainy do realizacji takich przedsięwzięć jest po prostu wielokrotnie mniejszy.
No i trzeci element, który w tej chwili zaczyna być podnoszony przez Stany Zjednoczone i Unię to przygotowanie państwa do bycia członkiem Unii Europejskiej w zakresie prawa, w zakresie instytucji.
Jest też problem oligarchizacji gospodarki. Połowę gospodarki Ukrainy kontroluje kilkadziesiąt osób, oligarchów, w tym krytyczne obszary, jak chociażby energetyka, przemysł ciężki, ale też i rolnictwo jest w rękach oligarchów. System więc jest nieprzygotowany.
Teraz najważniejsza jest pomoc humanitarna. Musimy po prostu Ukrainie pomóc wygrać tę wojnę i przetrwać. I tak naprawdę nie wiemy, jak ta wojna się zakończy. Czy zakończy się trwałym pokojem, porozumieniem, czy Ukraina wyprze wojska rosyjskie ze wschodu i z Krymu, czy to będzie stan permanentnej wojny? Czyli nie będzie pokoju, będzie napięta sytuacja, jak w tej chwili między Koreą Południową a Północną, czy Izraelem a otaczającymi krajami. Czy Ukraina będzie takim państwem, które jest trwale otoczone nieprzyjaznym sąsiadem, który cały czas straszy wojną. I w takiej sytuacji też Ukrainie trzeba będzie pomagać.
W pierwszym okresie pomoc humanitarna, żeby pomóc przetrwać ludziom i żeby pomóc przetrwać gospodarczo. I tutaj sektor energetyczny jest absolutnie kluczowy. To wiemy choćby po ostatniej zimie. Ukraina przed wojną zużywała jakieś 150 terawatogodzin, czyli trochę mniej niż Polska. Miała ok. 50 gigawatów mocy produkcji energii elektrycznej. I teraz co z tym się stało? Pamiętajmy, że Ukraina ma zupełnie inny miks energetyczny, aniżeli my. Nieco więcej niż połowa energii elektrycznej pochodzi z atomu. Ukraina jest trzecią potęgą, jeżeli chodzi o energetykę atomową w Europie, po Rosji i po Francji. Cztery elektrownie cały czas produkują prąd elektryczny i to jest też ten prąd, który Ukraina jest w stanie sprzedawać. Dzieje się tak dlatego, że te elektrownie zostały tak zbudowane, żeby były odporne na działanie broni konwencjonalnej i atomowej. Oczywiście cały czas są niszczone sieci przesyłowe. Rosjanie zniszczyli i zajęli mniej więcej połowę mocy energetyki na Ukrainie.
W ukraińskim miksie mniej więcej połowa to energia atomowa, a około 10 proc to odnawialne źródła energii, które ucierpiały podczas wojny. My finansujemy między innymi duże i średnie ukraińskie farmy. Przyszłość jest w rozwoju silnej energetyki rozproszonej. Dlaczego? Bo ona po prostu będzie odporna na ataki wojenne. Energetyka rozproszona, przede wszystkim fotowoltaika, wsparta magazynami na pewno będzie potrzebna, ale to w średnim, długim okresie. Potrzebne będzie też wsparcie dla energetyki atomowej. To są stare bloki, ale one cały czas działają.
Nie wiem czy państwo rozmawiali z Ukraińcami. Prawie każdy z nich ma w domu generator prądu albo generator ciepła. To najczęściej są generatory olejowe. Więc w tym krótkim okresie te bezpośrednie potrzeby trzeba będzie uzupełniać.
Wojna wymusiła na Ukrainie odejście od gazu. Kiedyś Ukraina była głównym krajem przerzutowym gazu z Rosji do Europy. Gaz był na Ukrainie wykorzystywany do wszystkiego. Przede wszystkim w przemyśle. Teraz, potencjalnie, Polska mogłaby zaopatrywać Ukrainę w gaz. Mamy gazociąg z Polski do Ukrainy. W PGNiG eksport w ciągu dwóch miesięcy wzrósł trzykrotnie. Ale dla Ukrainy to nie będzie paliwo przyszłości.
Ukraina ma olbrzymi potencjał na biogaz, ja bym mówił raczej na biometan, bo w ogóle energetyka gazowa zmierza w kierunku wykorzystywania biometanu zamiast gazu naturalnego i mieszania go z wodorem. Jest to na pewno kierunek, który będzie dla Ukrainy ciekawy, ale nasze zdolności w tym obszarze, jako Polski ,nie są wystarczające.
Jeżeli chodzi o węgiel, to trzeba wspomnieć, że potencjał na finansowanie będzie żaden. Uważam, że jest to mało prawdopodobne, że jakiekolwiek instytucja będzie miała jakiś potencjał, żeby wchodzić w projekty węglowe.
- Wojciech Han, KPMG:
W „Alicji w krainie czarów” jest taki piękny fragment - Alicja pyta kapelusznika: ile zajmie mi droga? A kapelusznik odpowiada: Alicjo to w dużym stopniu zależy od tego, dokąd chcesz dojść. I w Ukrainie jest podobnie - punkt dojścia powinien być dosyć dobrze zdefiniowany i ten punkt dojścia również, gdy chodzi o mechanizmy finansowania, jest kluczowy. Nam się wydaje, że sprawa jest jasna, że Ukraina powinna być członkiem Unii Europejskiej i NATO w jakimś skończonym czasie. Dobrze byłoby, żeby w takim razie powstały pewne etapy w drodze dochodzenia do celu. To jest ważniejsze niż się z pozoru wydaje. My zaczęliśmy już brać udział w wyścigu, już pędzimy i już mówimy, co, gdzie robić, jaki jest potencjał na Wschodzie, a jaki na Zachodzie. A ja mam ciągle poczucie, że my jeszcze nie wiemy i sama Ukraina jeszcze tak naprawdę nie zdecydowała, dokąd chce dojść. Jeśli założymy, że Ukraina zamierza być w skończonym czasie członkiem Unii Europejskiej i członkiem NATO, pojawia nam się ryzyko niczym czterowymiarowa kostka. Są ryzyka technologiczne związane z odbudową energetyki. Są ryzyka finansowe i powiedziałbym wykonawczo-finansowe, wykonawczo-operacyjne. Są ryzyka regulacyjne, bo energetyka nie istnieje bez systemu regulacyjnego. No i są ryzyka polityczno-korupcyjne. I w tej czterowymiarowej kostce każde z tych ryzyk trzeba ubezpieczać inaczej. Myślę, że stosunkowo najprościej i najlepiej rozumiemy ryzyka finansowo-operacyjne. Pan prezes Kwieciński o tym trochę wspomniał. Oczywiście, mam wrażenie, że my tego w Polsce ciągle nie mamy w takim stopniu, w jakim mieć powinniśmy. To znaczy możliwość ubezpieczenia z funduszu, który musi być pod koniec dnia funduszem państwowym albo funduszem fundowanym z instytucji multilateralnych. I to muszą być gwarancje, które będą gwarancjami oczywiście 100 proc. Trochę trudniej jest z ryzykami regulacyjnymi, ale tu może mogłyby coś zaoferować Bank Światowy, EBI albo EBOR, a może nawet BGK i PFR. Ja się dziwię, dlaczego jeszcze o tym nie rozmawiamy na przykład w ramach polskich instytucji rozwoju. Jeśli chodzi o ryzyko technologiczne, to przed wojną na miks energetyczny Ukrainy składały się 4 ćwiartki - energia jądrowa, węgiel, gaz i OZE plus ropa. Teraz nie chcemy odbudowywać tego, co było. Chcemy odbudować coś, co będzie pasować za 20 lat. Nie będziemy odbudowywać elektrowni węglowych, elektrociepłowni działających na olej ciężki czy mazut. Ale co w to miejsce? Ukraina ten proces myślowy na poważnie powinna rozpocząć.
No i wreszcie ryzyka korupcyjne i ryzyka polityczne. W moim przekonaniu jedyna metoda to jest po prostu zaproszenie Ukrainy do dosyć twardego systemu ewolucji i spełniania kolejnych etapów. Trochę na podobieństwo polskiego procesu akcesyjnego.
Nam się wydaje, że ktoś nas zaprosi do jakiejś ścieżki odbudowy Ukrainy, taki exclusive, w której polskie firmy będą miały prostą ścieżkę do odbudowy albo budowy projektu A, B czy C w regionie x, y albo z. A my będziemy zaproszeni do konkurencyjnych procesów, w których polskie firmy będą startować. I może się okazać, że nie polskie koncerny energetyczne albo ich części mają szansę synergii z ukraińskimi współpartnerami. Myślę, że jest już bardzo późno, żeby próbować taką scenariuszową analizę w Polsce robić.
- Anna Chmielewska, Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju (EBOR):
EBOR właściwie już kilka miesięcy po wybuchu wojny uruchomił pierwszy program dedykowany tej pierwszej fazie - fazie wojennej. To inwestycje w dużej mierze odtworzeniowe, nakierowane na infrastrukturę krytyczną. Mówimy tu o infrastrukturze energetycznej - w naszym przypadku mniej więcej połowa działalności w Ukrainie w zeszłym roku była skierowana właśnie na infrastrukturę energetyczną, głównie sieciową, żeby zapewnić stabilność funkcjonowania - ale też wsparcie lokalnych banków i instytucji finansowych, wsparcie sektora rolno-spożywczego, który jest niezbędny do codziennego funkcjonowania w warunkach wojny. To jest program przewidziany de facto na dwa lata, czyli ubiegły i ten rok. Wszyscy czekamy na informacje, czy będzie on musiał być przedłużony, czy - oby ta wojna zakończyła się szybko - będzie można przejść do kolejnego etapu. A kolejny etap to już są inwestycje o charakterze bardziej długoterminowym. I tu konieczne są bardzo duże środki. Nasze szacunki mówią o tym, że odbudowa Ukrainy pochłonie ok. 50 mld euro rocznie, że to są nakłady, rzędu 20 proc. ich PKB rocznie. Bez pomocy donorów, bez dedykowanych środków ta skala jest praktycznie niemożliwa do osiągnięcia. Na pierwszy ogień oczywiście poszły środki pochodzące od donorów. My jesteśmy w procesie pozyskiwania, miejmy nadzieję, że z sukcesem, dodatkowego podwyższenia kapitału na m.in. zwiększoną działalność w warunkach wysokiego ryzyka w Ukrainie, ale już w fazie powojennej czy w fazie powiedzmy wykraczającej poza tą ostrą fazę wojny. Czyli inwestycje nakierowane na przestawienie gospodarki na dalsze funkcjonowanie. I toczą się dyskusje, jakie inwestycje mogą być wspierane. My już w tym momencie wkraczamy w ten drugi etap, czyli już jesteśmy na etapie realizowania z naszymi partnerami inwestycji w energetykę, w szczególności w energetykę rozproszoną. Już przed wojną zainwestowaliśmy w nią dużo środków. Na szczęście naszych zniszczonych obiektów nie było dużo, wobec czego inwestycji odtworzeniowych było stosunkowo mało. Ale już widzimy, że pojawia się zapotrzebowanie ze strony gospodarki ukraińskiej na te rozproszone źródła. To nie jest tak, że tu ktoś będzie czekał na inwestorów z danego kraju. To jest ten moment, kiedy ci, którzy pierwsi wyciągną rękę, wyciągną pieniądze i będą w stanie zaryzykować na Ukrainie, będą mieli dostęp do tych najbardziej obiecujących projektów, które mogą zostać najszybciej zorganizowane. I niektóre kraje np. Stany Zjednoczone czy Niemcy mają już korzystne dla inwestorów gwarancje. Już widzimy aktywność części inwestorów sektora prywatnego. Bardzo bym sobie życzyła, żeby nasze duże przedsiębiorstwa, zarówno prywatne, jak i publiczne, nie przespały tej możliwości.
Przedsiębiorcy z Polski, czy szerzej z Europy Centralnej mają pewną przewagę nad swoimi konkurentami z krajów bardziej rozwiniętych. My jesteśmy przyzwyczajeni do funkcjonowania w warunkach niepewności, zarówno ekonomicznej, jak i regulacyjnej.
- Grzegorz Rabsztyn, Europejski Bank Inwestycyjny:
Priorytety, jakie EBI sobie stawia w ramach przyszłej odbudowy Ukrainy, są takie same, jakie sobie stawia również w Unii Europejskiej, czyli w dużej mierze jest to transformacja energetyczna. Chcemy żeby ta faza wojenna częściowo przynajmniej była podbudową tej drugiej fazy, etapu rzeczywistej odbudowy, która nastąpi po unormowaniu sytuacji. Tutaj w dużej mierze stawiamy na dywersyfikację źródeł energii, zwłaszcza na energetykę odnawialną. Widzimy potencjał dla energetyki wiatrowej w centralnej i w zachodniej Ukrainie. Oczywiście ważna jest też efektywność energetyczna i kwestie związane z ciepłownictwem, modernizacją sieci ciepłowniczych. Chcemy uczestniczyć w odbudowie czy modernizacji budynków do wyższego standardu i efektywności energetycznej. Mamy 100 mln euro na to, żeby podnosić efektywność energetyczną w szpitalach, w szkołach, w budynkach użyteczności publicznej. W ramach bieżącej działalności bardzo mocno wspieramy odbudowę sieci przesyłowych. W ramach fazy wojennej rozważamy finansowanie projektu zabezpieczenia infrastruktury energetycznej przed atakami ze strony Rosji. Współpracujemy także w sprawie odbudowy energetyki wodnej. Stworzyliśmy fundusz EU for Ukraine. Państwa członkowskie Unii Europejskiej wniosły 400 mln euro środków, czy to gwarancji, czy to też wkładów pieniężnych i dzięki tym środkom będziemy mogli w tym najtrudniejszym etapie, etapie jeszcze prowadzonych działań wojennych, to finansowanie kontynuować. Mamy nadzieję, że będzie ono właśnie kierowane na projekty strategiczne, które pozwolą na transformację Ukrainy, na lepszą, na bardziej skuteczną odbudowę w kierunku bardziej nowoczesnej energetyki.
- Adam Chirny, BNP Paribas:
Polski biznes jest w Ukrainie, jest też nasz biznes BNP Paribas, ponieważ jesteśmy współwłaścicielem UKRSIBBANK i wspólnie z EBOREM od wielu lat realizujemy tam różnego rodzaju projekty, w tym projekty efektywności energetycznej. Na razie na małą skalę, związaną z transformacją energetyczną domów jednorodzinnych i mieszkań. Natomiast jest to już coś, mamy jakieś doświadczenie. Zgadzam się, że robienie tam większego biznesu i finansowanie inwestycji na większą skalę będzie możliwe w momencie, kiedy my, sektor bankowy, mieli konkretne gwarancje dochodzące do 100 proc.
Jeśli chodzi o odbudowę Ukrainy, jest bardzo dużo elementów - efektywność energetyczna, odnawialne źródła energii, w tym te rozproszone, biogazownie it.. Nie będę wszystkiego omawiał, skupię się na kwestii w mojej ocenie bardzo ważnej, czyli efektywności energetycznej. To co Polska może zaoferować Ukrainie, to jest to, co wypracowaliśmy, te formaty, które u nas działają. Przypomnę, że w Polsce od dobrych 15 lat działa Fundusz Transformacji Energetycznej w Banku Gospodarstwa Krajowego, premia termomodernizacyjna, która jest dystrybuowana przez banki komercyjne. Opracowanie takiego programu dla Ukrainy, który byłby dodatkowo wzmocniony porządną gwarancją rządową, przyczyniłoby się do rozwoju tego rynku. To ma ogromne znaczenie z punku widzenia rozruchu gospodarki ukraińskiej, bo my tam musimy mieć również koniunkturę. Ludzie muszą mieć pracę, mniejsze firmy od fotowoltaiki, czy od termomodernizacji budynków muszą widzieć biznes, bo wtedy tak naprawdę zaczyna działać gospodarka i pieniądz zaczyna krążyć. Drugą kwestią jest wykorzystanie formatów unijnych.
My dosyć ściśle współpracujemy z EBOR i EBI. W kilku ważnych programach to są linie pożyczkowe, kredytowe, ale to są gwarancje z InvestEU oraz European Local Energy Technical Assistance, który pozwala przygotować projekty od podstaw. Od strony koncepcyjnej, poprzez techniczną audyt energetyczny, skończywszy na kwestiach prawnych. Myślę, że przeszczepienie tych doświadczeń, które tu w Polsce mamy na rynek ukraiński jest bardzo cenną wartością.