„Trotyl na wraku tupolewa” – krzyczała wczorajsza jedynka „Rzeczpospolitej”. Pozostałości tego materiału wybuchowego, a także nitrogliceryny miały zostać odnalezione na poszyciach 30 foteli pasażerów oraz śródpłaciu samolotu, w miejscu łączenia kadłuba ze skrzydłem. Nie dość tego. Ich ślady miały zostać stwierdzone również w miejscu, w którym doszło do katastrofy, a także na dopiero odnalezionych fragmentach wraku. Natomiast stężenie miało być tak duże, że w urządzeniach służących do ich wykrywania miało zabraknąć skali! Wniosek nasuwał się sam: doszło do zamachu!
BOR sprawdzał samolot
Służby państwowe odpowiedzialne za bezpieczeństwo lotu do Smoleńska zdecydowanie zaprzeczają tym informacjom. – Samolot Tu-154M przed wylotem z Warszawy do Smoleńska był bardzo dokładnie sprawdzony przez naszych funkcjonariuszy, a także przy pomocy psa. To rutynowe sprawdzenie, które ma miejsce przed każdym wylotem prezydenckiego samolotu. Nie zostały wykryte żadne niebezpieczne substancje – poinformował rzecznik BOR Dariusz Aleksandrowicz. Wyklucza też, że takie materiały mogły zostać wniesione na pokład tuż przed wylotem maszyny.
W sprawie głos zabrała też wojskowa prokuratura, która była zleceniodawcą badań w Smoleńsku. Jej opinia była jednoznaczna. Żadnego trotylu nie znaleziono. – Nie jest prawdą, że w wyniku przeprowadzonych czynności i badań stwierdzono, że na próbkach zarówno z wnętrza samolotu, jak i poszycia skrzydła znajdują się ślady trotylu, jak i nitrogliceryny. Nie stwierdzono również takich substancji na centropłacie samolotu, w miejscu łączenia kadłuba ze skrzydłem. Wyników takich nie przyniosło również badanie miejsca katastrofy, gdzie jakoby odkryto wielkogabarytowe szczątki rozbitego samolotu – mówił płk Ireneusz Szeląg. I jak wyjaśniał, dopiero badania laboratoryjne, które potrwają nawet 6 miesięcy, wyjaśnią, czy można mówić o istnieniu śladów materiałów wybuchowych.
Kaczyński atakuje
Do sensacyjnych doniesień „Rz” oraz późniejszej reakcji Jarosława Kaczyńskiego (czytaj tekst poniżej) odniósł się premier Donald Tusk (55 l.). – Trudno wyobrazić sobie współdziałanie Polaków w sytuacji, w której lider polityczny ubiegający się o władzę dzieli ludzi w sposób kategoryczny na zwolenników tezy, że rząd współuczestniczył w zbrodni zabójstwa prezydenta i 95 obywateli w katastrofie smoleńskiej. Nie sposób ułożyć sobie życia w jednym państwie z ludźmi formułującymi tego typu wnioski – mówił. Reakcja prezesa PiS była natychmiastowa. – Nie wiem, czy pan Tusk chce mnie zamordować, czy też ograniczyć do banicji? – ripostował Kaczyński, wyjaśniając, że podtrzymuje opinię o zamordowaniu pasażerów Tu-154M. Wieczorem do zarzutów prokuratury odniosła się „Rzeczpospolita”. „Popełniliśmy błąd, pisząc dziś o trotylu i nitroglicerynie. To mogły być te składniki, ale nie musiały” – napisała redakcja w oświadczeniu. Ale po kilku godzinach wycofała się ze sformułowania o błędzie.