Rodzina zapewnia, że pani Danuta nigdy nie leczyła się psychiatrycznie. W Kenii, nagle, zapadła na tajemniczą dolegliwość. - Z Danusią dzieje się coś bardzo złego. Boimy się o nią – mówi nam Jolanta Ochenkowska, przyjaciółka kobiety.
Niestety, Polka nie może wrócić do kraju rejsowym samolotem, ponieważ nie pozwala jej na to stan zdrowia. Jedyny ratunek to transport medyczny, czyli specjalnym samolotem – karetką. Jednak koszt takiego kursu, to aż 400 tys. zł. Rodzina zbiera pieniądze w internecie i jak na razie ma nieco ponad 100 tys. - Mój brat, a narzeczony Danusi, napisał też list do prezydenta Andrzeja Dudy, żeby pomógł. Mam nadzieję, że to coś da – mówi nam Jolanta Ochenkowska.
Pani Danuta od 10 dni jest wożona od szpitala do szpitala. Teraz trafiła do kliniki w Nairobi. - Rano córka Danusi znalazła ją nieprzytomną, gdy leżała na ławce pod szpitalem. Tam jest ogromny upał! Mogło dojść do tragedii! Niestety, nikt się nią należycie nie zajmuje. Do dziś nikt też nie postawił żadnej diagnozy, nie wiadomo jak jej pomóc – dodaje Ochenkowska. - Musi jak najszybciej wrócić do Polski, pod opiekę naszych lekarzy.