Tragedia w Tryńczy rozegrała się w Boże Narodzenie. Trzy młode dziewczyny wsiadły do starego Tico z dwoma starszymi, kompletnie pijanymi kolegami. Bogusław miał we krwi 1,84 promila alkoholu, natomiast Sławomir (+24 l.), który kierował - 1,81. Wszyscy swoją świąteczną przejażdżkę zakończyli w Wisłoku. Samochód z ich ciałami wyłowiono z rzeki dopiero po kilku dniach. Niedawno na łamach Super Expressu zwracaliśmy uwagę na demolowane groby ofiar tego wypadku. O sytuacji wówczas mówił m.in. ojciec Klaudii, który sprawy komentować nie chciał i odsyłał do lokalnego proboszcza. Nie minęło dwa tygodnie i na krzyżu, który piętrzy się nad grobami w Tryńczy zawisły dwie kamery. Zamontował je lokalny grabarz, który pytany o urządzenia rejestrujące, mówi, że powód założenia kamer był zupełnie inny. – Miały one odstraszyć osoby, które nielegalnie wyrzucały śmieci do koszy cmentarnych - stwierdził. Mieszkańcy wsi, wśród których wieść o kamerach na krzyżu rozeszła się lotem błyskawicy mówią jednak co innego. – Kamery dobra sprawa na cmentarzu. Zadzieje będą się ich bać i przed wszystkimi świętymi nie będzie kradzieży, ale ja myślę, że to dodatkowe „oczy boże” na ten cmentarz. Przez tyle lat nikomu nie przeszkadzało, że ktoś podrzuca jakieś śmieci to teraz też na pewne nie jest główny powód zamontowania tych kamer. Pewnie te kamery zamontowano po to aby ostudzić emocje młodych ludzi ze wsi, którzy ciągle żyją tym wypadkiem. I jak ktoś faktycznie coś robił na tych grobach to już nie będzie, żeby dać spokój tym dzieciom biednym - mówiła mieszkanka Tryńcza, Maria(66 lat).
Tryńcza. Kamery śledzą groby ofiar wypadku [ZDJĘCIA]
W Tryńczy na Podkarpaciu, gdzie w grudniu zginęła piątka młodych osób na cmentarzu, gdzie spoczęły ciała sióstr Anny (+16 l.) i Dominiki (+18 l.) oraz ich kuzynki Klaudii (+18 l.) i Bogusława (+27 l.) oraz Sławomira (+24 l.) zamontowano dwie kamery.