To się stało w Boże Narodzenie. Siostry Anna (†16 l.) i Dominika (†18 l.) oraz ich kuzynka Klaudia (†18 l.) wsiadły do samochodu z kompletnie pijanymi kolegami. Bogusław (†27 l.) miał we krwi 1,84 promila alkoholu, natomiast Sławomir (†24 l.), który kierował starym Tico - 1,81. Wszyscy swoją świąteczną przejażdżkę zakończyli w Wisłoku. Samochód z ich ciałami wyłowiono z rzeki dopiero po kilku dniach.
Tragedia wstrząsnęła lokalną społecznością. W Tryńczy mówi się o niej do dzisiaj, a wieś jest skłócona i podzielona. Jedni wprost mówią o winie pijanego kierowcy, inni zaś wskazują, że dziewczęta dobrze wiedziały, z kim wsiadają do auta. - Wiedziały, co robią, nikt ich do niczego nie zmuszał - słyszymy.
Ale takie komentarze tylko dolewają oliwy do ognia. Ostatnio emocje znów wzięły górę. - Ktoś po raz kolejny zniszczył groby ofiar. Zdjęcie Sławka zostało pocięte, ktoś napisał na nim: "Morderca" - mówi jedna z mieszkanek wsi.
O tym, że grób córki został zdewastowany, mówi też ojciec Klaudii, ale nie chce tego komentować, tylko odsyła w tej sprawie do proboszcza. Bo doszło już do tego, że ksiądz z ambony musi uspokajać parafian. - Cmentarz to poświęcone miejsce, nie można tam wylewać swoich złości - mówił ostatnio w kazaniu i zaklinał, by dać ofiarom spokój.