Trzy nastolatki z Tryńca: 19-letnia Klaudia, 18-letnia Dominika i 16-letnia Ania wyszły po południu w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia z domu. Powiedziały, że umówiły się z kolegami na pizzę. Nikt w domu nawet nie przeczuwał, że dziewczyny już z tej przejażdżki nigdy nie wrócą. Okazuje się, że najpierw nastolatek poszukiwało zaniepokojone rodzeństwo. Gdy siostry Dominika i Ania nie wróciły na noc rodzeństwo zaczęło się o nie martwić. A rodzeństwo dziewczyny miały liczne, bo wraz z nimi w rodzinie było dziewięcioro dzieci.
Co ciekae, dopiero w środę, czyli dwa dni po zaginięciu sprawę córek rodzice zgłosili na policję. Wtedy do akcji wkroczyły służby i zaczęły przeczesywać okolicę. Pojawiły się doniesienia, że siostry Dominikę i Anię oraz ich starszą koleżankę Klaudię widziano w towarzystwie dwóch dorosłych mężczyzn na stacji benzynowej w Wólce Małkowej, która jest położona niedaleko Tryńczy. Niestety, finał poszukiwań przyniósł straszliwe wieści. Z rzeki Wisłok w piątek wyłowiono wrak samochodu, do którego w poniedziałek wsiadły nastolatki. W środku znaleziono pięć ciał młodych ludzi.
Sprawdź: Zaginięcie nastolatek z Tryńcza. REKONSTRUKCJA ZDARZEŃ