Trzy lata paki dla księdza

2008-09-10 4:00

Proboszcz z Częstochowy skazany za zgwałcenie parafianki.

Szok! Na trzy lata więzienia skazał wczoraj częstochowski sąd byłego proboszcza jednej z miejscowych parafii. Sędzia nie miał wątpliwości, że ksiądz Krzysztof J. (47 l.) zgwałcił na plebanii parafiankę. Duchowny nie przyznał się do winy.

Do gwałtu miało dojść pod koniec sierpnia 2006 r. Sylwia K. (22 l.) przyszła na plebanię kościoła Najświętszej Marii Panny Częstochowskiej, by omówić z proboszczem szczegóły młodzieżowego obozu rekolekcyjnego.

Po spotkaniu kobieta poinformowała policję, że została zgwałcona. Proboszcza natychmiast zatrzymano. Oprócz gwałtu odpowiadał za uszkodzenie ciała. Sylwia K. miała bowiem rozbitą głowę i inne stłuczenia.

Proces od początku toczył się za zamkniętymi drzwiami. Ksiądz konsekwentnie zaprzeczał, że zgwałcił parafiankę. Przekonywał, że Sylwia K. mści się na nim, bo odrzucił jej względy. Chciał się nawet przebadać wariografem. Sąd nie uwierzył jednak w wersję oskarżonego.

Razem z duchownym na ławie oskarżonych zasiadła jego znajoma Ewa N. Śledczy ustalili, że kobieta nakłaniała pokrzywdzoną do zmiany zeznań i wycofania oskarżeń kierowanych pod adresem proboszcza. Za podżeganie do składania fałszywych zeznań sąd skazał ją na pół roku więzienia w zawieszeniu i 900 zł grzywny.

Oskarżony ksiądz i poszkodowana nie pojawili się wczoraj w sądzie. Wyrok nie jest prawomocny i wszystko wskazuje, że na nim sprawa się nie skończy.

- Będzie apelacja. Oskarżony nie przyznaje się do winy - zaznacza reprezentująca księdza mecenas Aleksandra Przedpełska. Prokuratura, która domagała się dla księdza pięciu lat więzienia, decyzję o ewentualnej apelacji zamierza podjąć po przeanalizowaniu uzasadnienia wyroku.

Sylwia K. od początku procesu nie pojawiała się w sądzie. Wiadomo, że wyszła za mąż. Ksiądz Krzysztof J. nie pełni już posługi w żadnej parafii. Ponad dwa miesiące spędził w areszcie. Na wolność wyszedł dzięki poręczeniu grupy wiernych i biskupa. Potem trafił do zakonu.

Dawni parafianie ks. Krzysztofa J. są zasmuceni wyrokiem. - Czuję teraz dystans do księży. Dobrze znałam proboszcza i jestem zszokowana tym, co się stało -Ęmówi Anna W. (24 l), jedna z parafianek.

Pani Ewa (58 l.) przekonuje, że ks. Krzysztof J. był dobrym proboszczem. - Ale nie wykluczam, że między tym dwojgiem rzeczywiście doszło do zbliżenia - dodaje ze smutkiem.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki