Jako nastolatek Jakus nie wyróżniał się niczym spośród kolegów. – Biegał, jeździł na rowerze. Jak trzeba było, to z braćmi pracował w polu – opowiada brodaty gospodarz. Zmienił się w czasach liceum. Codziennie dojeżdżał do odległego o ok. 10 km Sandomierza. Nawet w autobusie nie wdawał się w rozmowy z innymi pasażerami. Często czytał. Kilka lat temu wyjechał. O tym, że Jakub zmienił wiarę i zasilił szeregi islamskich bojowników, mieszkańcy wsi dowiedzieli się dopiero w ubiegłym roku, kiedy zaczął szukać go Interpol. Rodzice terrorysty cieszą się jak najlepszą opinią. Pobożni, pracowici, wychowali czterech synów. Na podwórku biega kilka psów. Na pytanie o to, czy to właśnie dom Jakuba, który wyjechał do Syrii, jego brat, wysoki i dobrze zbudowany mężczyzna, odpowiada twierdząco. Grzecznie, ale stanowczo odmawia rozmowy. – Taty nie ma w domu, mama nie jest w stanie rozmawiać – mówi. Dodaje po chwili, że rodzina nie ma wpływu na to, co robi Kuba. Martwią się o niego. – Kilka miesięcy temu kontakt nam się urwał – dodaje. Ostatnich informacji o jego śmierci nie chce komentować. – Ale moim zdaniem to plotka – kończy.
Zobacz także: PODERŻNĄŁ gardło krowie! Wiózł ją furgonetką z żywym cielakiem [DRASTYCZNE ZDJĘCIA]