Tłuczek we krwi

2008-09-18 4:00

Gdyby Zdzisław Prodyszczuk ( 59 l.) wiedział, jaki okrutny koniec go czeka, uciekłby od Celiny K. (49 l.) na koniec świata. Ale stary kawaler, który był przekonany, że znalazł wreszcie tę jedyną i ukochaną, nie zauważył, że jego luba to modliszka. Pokochała go tak bardzo, że zabiła. Ciosami tłuczka do ziemniaków.

W Krzywowierzbie, małej wsi między Włodawą a Parczewem (woj. lubelskie), ludzie wciąż nie mogą się otrząsnąć po tym, co się stało. I w ogóle nie mają wątpliwości, kto zawinił.

- To była piekielnica nie kobieta. Szkoda Zdzicha, musiała go zaczarować - spluwa z pogardą starszy mężczyzna, przechodząc obok domu, gdzie doszło do zabójstwa. - Taka zbrodnia... - kiwa głową.

Zatłukła go na randce

Potwornie zmasakrowane zwłoki pana Zdzisława leżały w domu jego konkubiny, kilkaset metrów od jego mieszkania. Rozszalała kobieta zabiła go na randce, uderzając dziesiątki, może setki razy ciężkim, przedwojennym jeszcze, tłuczkiem. Twarz i klatka piersiowa przypominały jedną krwawą masę. W środku domu wciąż straszą zakrzepłe plamy krwi. Zaiste, szał Celiny K. (49 l.) musiał być przeogromny.

- Niech ją piekło pochłonie - zaciska pięści Janina Kopiś (51 l.), siostra zabitego. To ją pierwszą morderczyni powiadomiła o swym ponurym czynie. - Zabiłam go. Idź, zobacz - powiedziała głucho. Milczała jednak, pytana o powód tak okrutnej zbrodni.

Dla pani Janiny to wielka tragedia: mieszkała z bratem po sąsiedzku, nie było dnia, żeby się nie widzieli, nie pomogli sobie w drobnych pracach w gospodarstwie. - Mówiłam mu: "Zostaw ją". Ona nie dla ciebie, ona ma diabła w oczach - szlocha. - A on nic. Z ostatnią kromką chleba by do niej pobiegł, gdyby tylko zawołała - dodaje Joanna Kopiś.

Zabiła go przez zazdrość

Bo też Zdzisław zakochał się w młodszej od siebie Celinie nie na żarty. W młodości kawalerem był z wyboru - nie miał czasu na stałe związki, uwielbiał pracę leśnika. Z biegiem lat zaczęło mu brakować kobiecego ciepła. A ta, o której marzył, mieszkała tuż obok. Stali się z czasem nierozłączni. Doglądał jej, obsypywał komplementami, ciężko pracował, aby spełniać jej zachcianki. Zdzisław był też o swą panią bardzo zazdrosny, a ona nienawidziła wręcz jego dociekań. Czy to było powodem tragedii? Nie wiemy. Celina K. milczy jak zaklęta. Grozi jej dożywotnie więzienie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki