Zdaniem premiera, jeśli rząd chce szukać oszczędności, to trzeba sięgnąć także do tych instytucji, które obecnie nie mają wydatków.
- Będę proponował wszystkim partiom, także mojej, by zastanowić się, aby na czas kryzysu, w ogóle nie zawiesić tego typu płatności albo ograniczyć je do absolutnie niezbędnego minimum - powiedział Tusk w Davos.
Premier zauważył, że skoro w obecnym roku nie ma ani wyborów prezydenckich, ani parlamentarnych, a wybory do europarlamentu nie wymagają takiego zaangażowania środków, partie dałyby sobie radę bez pieniędzy budżetowych. Tusk podkreślił, że gdyby to od niego zależało, to w ogóle nie byłoby dotacji budżetowych dla partii.
Dotacje przysługują każdemu ugrupowaniu, które w ostatnich wyborach do Sejmu uzyskało co najmniej 3 proc. głosów (dla koalicji ten próg wynosi 6 proc.). W 2008 roku Platformie przysługiwała subwencja w wysokości prawie 38 mln zł, PiS - nieco ponad 35,5 mln zł, PSL - nieco ponad 14,2 mln zł, SLD - nieco ponad 13,5 mln zł, SdPL - około 3,3 mln zł, a Partii Demokratycznej - około 2,2 mln zł. Dodatkowo partie, które dostały się do parlamentu, dostają także dotacje w ramach zwortu kosztów kampanii.