Tresć rozmowy ma kluczowe znaczenie, bo właśnie na jej ustalenia powoływał się duński premier kilka minut przed rozpoczęciem obrad w Baden-Baden. Powiedział Kaczyńskiemu, że ma już poparcie Tuska.
Prezydent uwierzył Duńczykowi na słowo i dalej nie konsultował stanowiska z premierem. Dziś strona prezydencka domaga się ujawnienia treści notatki z rozmowy do której doszło 1 kwietnia. Protokołował ją minister Sławomir Nowak. Jest niejawna, choć jej treść znają i ludzie premiera, i prezydenta.
O czym rozmawiał Tusk z Rasmussenem? "Dziennik" pisze, że o oczekiwaniach Polski na szczyt i kandydaturze Duńczyka. Lech Kaczyński podkreśla, że jego zdaniem Tusk, choć nie wprost, zadeklarował poparcie dla Duńczyka. I nie było sensu dalej upierać się przy kandydaturze Sikorskiego i blokować wybór sekretarza generalnego NATO.
Z ustaleń gazety wynika, że odpowiadając na pytanie Duńczyka, czy może liczyć na poparcie Polski, premier Tusk odpowiedział wymijająco. Stwierdził, że Polska jest odpowiedzialnym członkiem NATO i nie będzie blokować decyzji. - Nie padło zdanie: popieram pana na to stanowisko - zapewnia Sikorski. - Wziąwszy pod uwagę język dyplomacji, było to poparcie - przekonuje jednak prezydent. I dodaje: "Apeluję o upublicznienie tej notatki, nie wywołamy żadnego skandalu".
Wszyscy właściwie zgadzają się co do tego, że Sikorski i tak nie miał szans na wybór. Jego kandydatura nawet nie została formalnie zgłoszona. O co więc idzie spór? Tak naprawdę o drobiazgi. - Czasem polityka sprowadza się do prostego targu - tłumaczy rzecznik PlatformyPaweł Graś.