Tusk mówił, PiS milczał

2009-10-08 15:09

Czwartek był sądnym dniem dla Donalda Tuska. Premier stanął przed obliczem posłów i tłumaczył się z "afery hazardowej". Zadanie miał jednak ułatwione, bo posłowie PiS nie zadali mu nawet jednego pytania.

Premier przyszedł do Sejmu wspierany przez swojego ministra Michała Boniego. To właśnie on miał przedstawić kompletne kalendarium "afery hazardowej", a Donald Tusk miał odpowiadać na pytania posłów. Z dyskusji wyszedł jednak monolog:

- Musimy tę sprawę obiektywnie wyjaśnić. Stały się rzeczy bardzo złe, nie można zamykać oczu na to, co się stało - mówił premier w Semie i wyliczał kluczowe bolączki, jakie jego zdaniem trawią polka politykę: zagrożenie nielegalnym lobbingiem, niski standard polityków i nadużywanie służb specjalnych.

Jak na słowa premiera reagowali posłowie? PO nagrodziło go gromkimi brawami. PiS wymownie milczało i nie było w tym nic dziwnego, bo jeszcze przed rozpoczęciem debaty Beata Kempa tłumaczyła, że aferą hazardową zajmuje się już prokuratura i lepiej, by Donald Tusk tam się wytłumaczył.

Tylko Lewica na rządzie i Platformie Obywatelskiej nie zostawiła suchej nitki. Marek Wikiński stwierdził, że premier sam promuje partyjniactwo, a sprawa nadużywania kompetencji przez CBA... to wina samej PO. Dodał również, że wszyscy zdymisjonowani ostatnio politycy "sami zgotowali sobie ten los", zostawiając Mariusza Kamińskiego w roli szefa CBA.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki