Politycy formacji rządzącej doskonale wiedzą, że porażka w tegorocznych wyborach może doprowadzić do rozłamu w PO, a Donald Tusk straci nie tylko fotel szefa rządu, ale i partii. Dlatego premier robi co może, by mobilizować swoich ludzi do pracy i walki. - Na jednym z ostatnich spotkań przypomniał nam, że kandydaci na listach mają być czyści jak łza. Wszyscy wiemy, że to będzie bardzo ostra kampania. Dlatego nasi politycy nie mogą mieć nic na sumieniu - mówi nam ważny poseł PO.
Przeczytaj koniecznie: Co dalej z Mirosławem Drzewiecki i Zbigniewem Chlebowskim?
I właśnie dlatego na listach wyborczych nie będzie m.in. byłego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego i byłego szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego, czyli bohaterów afery hazardowej. Premier nie chce, by do parlamentu startował także senator Krzysztof Piesiewicz, któremu prokuratura chce postawić zarzut posiadania narkotyków i nakłaniania do ich zażywania.
- Zwłaszcza Zbyszkowi (Chlebowskiemu - red.) jest żal. Robi co może, by odkupić swoje grzechy. Liczy, że w ostatniej chwili wskoczy na listę. Ale premier łatwo nie przebacza - mówi polityk PO. Nie poddaje się także sam Piesiewicz. - Do wyborów pozostało 5 miesięcy. Wszystko się może zdarzyć - mówi nam. Sprawę jasno rozstrzyga posłanka Małgorzata Kidawa-Błońska (54 l.). - Senator Piesiewicz nie wyraził chęci kandydowania. Nie złożył deklaracji. Nie będzie więc rekomendowany - mówi nam warszawska parlamentarzystka.
Patrz też: Mirosław Drzewiecki to największy urlopowicz w Sejmie!
Do 15 maja szefowie regionów mają przesłać do Warszawy wstępne listy. Następnie zatwierdzi je zarząd partii. I kampania PO ruszy pełną parą. - Premier już nakazał, by posłowie wzięli się do pracy. Każdy region ma znaleźć sobie kilka lokalnych problemów. I to właśnie na ich rozwiązywaniu mają się skupić w kampanii kandydaci - mówi nam kolejny polityk. O konflikcie w partii rządzącej mało kto już pamięta. - Na razie wszystko gra. Zobaczymy co będzie się działo po wyborach, gdy zacznie się bitwa o stołki - podsumowuje nasz rozmówca.