Dokument, który został zaprezentowany na Politechnice Warszawskiej, można podsumować bardzo krótko. To zbiór życzeń i planów - ambitnych planów, których efekty mają być oszałamiające. Problem? Jest jeden: nie wiadomo do końca, jak je wykonać.
Przeczytaj koniecznie: Donald Tusk – cherlawy amator lodów made in PO (GŁOSUJ!)
Z przemówienia premiera można było wyłowić w sumie dwa stwierdzenia, które nie pozostawiają żadnych wątpliwości. Pierwsze to deklaracja, że wydatki państwa będą mogły wzrastać zaledwie o jeden procent ponad inflację.
- Zaproponujemy wprowadzenie reguły wydatkowej, zgodnie z którą nasze decyzje o wydawaniu pieniędzy nie będą przekraczały poziomu 1 proc. plus inflację przez najbliższe kilka lat. Będzie to nasze ustawowe ograniczenie - powiedział premier Donald Tusk.
Patrz też: Polska gospodarka znów najlepsza
Pozycja numer dwa? Walka ze zjawiskiem narastającego zadłużenia i wysokiego deficytu w Polsce. Donald Tusk konkretnych narzędzi tej walki już nie zaprezentował, ale broniła go "zielona wyspa", czyli wyniki polskiej gospodarki z zeszłego roku. Te są wyjątkowo dobre, więc nie dziwi i optymizm premiera, że oszczędzanie przyjdzie nam łatwiej niż się tego spodziewamy.