Zarzuca mu, że upokarza ludzi, otacza się lizusami i zaniedbuje własną partię. W co gra Halicki? - Albo oszalał, albo Schetyna mu kazał - mówią nam anonimowo zdezorientowani posłowie PO. Jak na ten atak zareaguje Tusk? I czy w ogóle?
Dziś PO wybierze swoje władze. Nieoficjalnie mówi się, że Tusk i Schetyna zawarli porozumienie w sprawie podziału miejsc w zarządzie. Po połowie mają je obsadzić osoby wskazane przez premiera i marszałka Sejmu. Wczorajszy atak Halickiego na szefa rządu pokazuje jednak, że walka o wpływy w partii trwa w najlepsze. Rzecznik klubu PO nie ukrywa, do kogo jest mu bliżej.
- Grzegorz Schetyna miał prawo poczuć się zdradzony. Nie powinno się upokarzać ludzi. Wtedy i w wielu innych przypadkach nie postąpił właściwie - mówi o zachowaniu premiera Halicki. Wytyka Tuskowi, że brakuje mu empatii, gromadzi wokół siebie złych ludzi i że preferuje salon polityczny, a nie partię. - Premier jest już trochę zmęczony szefowaniem partii - przekonuje w rozmowie z "Polską". Uważa również, że jego niektórym kolegom uderzyła sodówa, a ich pozycja nie wynika z autorytetu, ale z funkcji. Na koniec Halicki bierze na tapetę piłkarskie umiejętności Tuska i tłumaczy, dlaczego gra z nim w piłkę. - Lubię, żeby to była gra, która kończy się w dobrej atmosferze. A Donald Tusk zawsze musi strzelać bramki - ucina. Tego ostatniego zarzutu Tusk na pewno mu nie daruje...