Donald Tusk (56 l.) jest kontuzjowany, ale poleżeć sobie nie może. Wczoraj już o 6.30 zjawił się w warszawskim szpitalu MWSiA przy ul. Wołoskiej na zabiegi rehabilitacyjne. Później pochłonęła go praca dla Polski. W weekend też harował. Spotkał się z działkowcami, w sobotę od rana towarzyszył premierowi Japonii, później witał szefów rządów Grupy Wyszehradzkiej. No i pokuśtykał na Kongres Kobiet.
No cóż. Premier nie ma lekko. Najgorsze jest to, że musi przestać robić to, co kocha, czyli haratać w gałę. Oby tylko nie odebrało mu to zapału do pracy. Ta przymusowa przerwa może potrwać nawet do końca wakacji. - Leczenie skręconego stawu skokowego trwa od 3 tygodni nawet do 3 miesięcy - mówi nam dr Tadeusz Ściński z Fundacji Rozwoju Medycyny Sportowej. Doktor pomógł już kiedyś Donaldowi Tuskowi, kiedy ten nie był jeszcze premierem. - Zapraszam pana premiera do siebie. Ja go wyleczę. A na razie niech zapomni o treningach, nawet chodzeniu po trawie i po nierównym terenie - mówi dr Ściński. Wie, co mówi, bo był lekarzem naszej kadry na igrzyskach w Atlancie, Sydney i Atenach. Dbał też o naszą reprezentację narodową piłkarzy nożnych.