Donald Tusk po raz pierwszy od momentu, gdy oficjalnie zrezygnował z kandydowania na najwyższy urząd w państwie, poruszył temat wyborów. I co ciekawe od razu wywołał zamieszanie, bo jego deklaracja nie pozostawia wiele wątpliwości.
Przeczytaj koniecznie: Tusk to rekin ludojad, ale słabej konstrukcji psychicznej!?
- Marzy mi się taka pierwsza prawdziwa preelekcja w Polsce. To znaczy, żeby na przykład wszyscy uczestnicy Platformy Obywatelskiej mogli o tym zdecydować w takim bezpośrednim głosowaniu - powiedział Tusk polskim dziennikarzom w Brukseli.
Jeśli partyjni koledzy zdecydują się spełnić marzenie premiera, oznaczać będzie to jedno: prawybory. I choć nie wiadomo, kto właściwie stanie do walki o nominację, to faworyt już jest. To Bronisław Komorowski popierany przez większość "liberałów" z Platformy. Konserwatyści Jarosława Gowina poprą zapewne Radosława Sikorskiego, kilkadziesiąt głosów z Krakowa może jednak nie wystarczyć do zwycięstwa.