Krzysztof Rogiński był fotografem premiera Donalda Tuska od lutego 2008 r. Z szefem rządu jeździł na konferencje prasowe, w krajowe i zagraniczne delegacje służbowe, był też obecny na posiedzeniach rządu. Ten wybitny fotoreporter, laureat nagrody World Press Photo, zarabiał w Kancelarii Premiera ok. 3,5 tys. zł.
Na początku lutego poinformowano go, że jego stanowisko zostaje zlikwidowane. Do 31 maja br. Rogiński jest na wypowiedzeniu.
- Moi przełożeni powiedzieli mi, że nie znają szczegółów rozstania się ze mną. Zrozumiałbym, gdyby do mojej pracy były jakieś zastrzeżenia. Ale nie było żadnych. Byłem zaskoczony... - mówi nam Grzegorz Rogiński. Niedługo później okazało się, że premier ma nadal robione zdjęcia, ale przez nowego fotografa. Kancelaria Premiera zaczęła zlecać je zewnętrznej firmie. - Słyszałem, że zdjęcia premierowi na umowę-zlecenie robi teraz Maciej Śmiarowski, który ma firmę - dodaje Rogiński.
Kancelaria Premiera potwierdza to. - Firma Macieja Śmiarowskiego za obsługę fotograficzną otrzymuje 4,5 tys. zł netto miesięcznie - podaje Centrum Informacyjne Rządu. Rogiński nie kryje żalu z powodu wyrzucenia go na bruk pięć lat przed przejściem na emeryturę i to akurat w czasie, kiedy premier Tusk przekonuje Polaków do dłuższej pracy. - Wyszło na to, że jestem za stary na pracę w Kancelarii Premiera - w miejscu wydawałoby się wzorcowym do tego, by pracować jak najdłużej. I niestety za młody, by przejść jutro na emeryturę - mówi Rogiński.