Demokracja demokracją, a wynik głosowania w Sejmie musi być taki - jak chce premier Tusk. Już drugi dzień trwa w izbie żenujące widowisko pod tytułem "Obcinamy Państwowe Pieniądze dla Partii Politycznych". Cel szczytny - realizacja jak zawsze. Najpierw - przedwczoraj - przepadł projekt samego premiera, zakładający całkowite wstrzymanie dotacji na dwa lata.
Wczoraj rano zaś padł w głosowaniu pomysł SLD, mówiący o częściowym wstrzymaniu finansowania, choć popierające go PSL, SLD i PO miały teoretycznie wymaganą większość. Zdrada! Zdrada! I premier w furii zarządził ponowne głosowanie.
Rozumiałbym, gdyby ktoś Tuskowi włożył granat do ręki, a ten w słusznym gniewie na zdrajców go użył. Ale dziś nie czas granatów. Stąd robienie jaj z demokracji. Bo jeżeli wynik głosowania posłów jest niezgodny z oczekiwaniami, tym gorzej dla... posłów. Skąd my to znamy?