- Łzy zbierały mi się od lat. Kiedy zaczęłam opowiadać o tym premierowi, poczułam że już dłużej nie wytrzymam - mówi nam Teresa Milczarek (55 l.) z Kutna. To właśnie ona rozpłakała się podczas rozmowy z Tuskiem.
- Poszłam tam z premedytacją. Ja nie chciałam pomocy dla siebie, ale chciałam mu uświadomić, jak ciężko żyje się wielu ludziom w tym kraju - tłumaczy nam. Premier obiecał jej pomóc. Ale i bez tego pani Teresa deklaruje, że i tak będzie głosowała na PO.
Rozmowa ze zdesperowaną kobietą to niejedyna przygoda Tuska. Nie wszędzie było tak miło, jak w Rzęcinie, gdzie wyspał się w ciszy zakłócanej tylko przez jelenie i zjadł śniadanie z gospodyniami wiejskimi.
Kibice NIENAWIDZĄ Tuska
We Wrześni powitała go grupa szalikowców. Śpiewali nieprzyjaźnie: "Tusku, matole, twój rząd obalą kibole", nosili koszulki z napisem "Miała być Irlandia, a jest Białoruś". Krzyczeli: "Nie wstyd panu, że nawet pana ukochana Lechia się na pana wypięła?".
Kibice powitali go też w Chełmży - mieli transparent "Przeżyliśmy Ruska, przeżyjemy Tuska".
Ludzie wypłakują się premierowi, a on nie pozostaje milczący. Opowiada im o swojej siostrze, która ma mniej niż 1,5 tys. zł renty, o siostrzenicy, która zdała egzaminy na architekturze, lub o teściowej, która bardzo niepokoi się o niego. - Wieczorem jestem wykończony po tej jeździe, bo to kosztuje dużo sił i zdrowia - przyznaje Donald Tusk.
Dr Jarosław Flis, socjolog, Uniwersytet Jagielloński: Tusk jak caryca Katarzyna
- Potiomkin, carski gubernator, wpadł kiedyś na pomysł, by zmontować kilka przenośnych wiosek, w których przebrani za wieśniaków urzędnicy będą wznosili radosne okrzyki na cześć carycy Katarzyny. Jeśli premier będzie odwiedzać podczas swojego objazdu tylko takie potiomkinowskie wioski z zadowolonymi działaczkami Koła Gospodyń Wiejskich, to niczego się nie dowie i nikogo do siebie nie przekona. Jednak jeśli premier Tusk trafi tam, gdzie za nim nie przepadają, i będzie rozmawiać, to zda egzamin. Czeka go trudne zadanie, ale jest to podstawowa próba dla polityka. Może wszystkim pokazać, że potrafi rozmawiać o nieszczęściach i o biedzie.
Dr Wojciech Jabłoński, politolog, Uniwersytet Warszawski: Spóźniona akcja premiera
- Premier spóźnił się z objazdem po Polsce co najmniej o 3 miesiące. Teraz jest już za późno na spotkania z wyborcami. Ludzie będą komentować, że Donald Tusk próbuje ratować skórę. Nikt nie uwierzy w szczerość jego intencji. Premier ruszył w trasę po Polsce, dopiero kiedy jego partia zaczęła tracić w sondażach. Widać też, że ta akcja jest całkowicie nieprzygotowana. Wszystko jest robione na ostatnią chwilę. Sztabowcy Tuska nie mają nawet czasu, by przygotować komitet powitalny na trasie przejazdu. Błędy premiera widzą przeciwnicy polityczni i wyciągają wnioski. Np. wczoraj Kaczyński jadł z "Paprykarzem" żurek. Wszystko było przygotowane na czas.