O programie Tomasza Lisa głośno było już od niedzieli. Wszyscy szykowali się bowiem, że będzie to swoista dogrywka po debacie wyborczej zorganizowanej przez TVP. Tomasz Lis zaprosił bowiem do studia Bronisława Komorowskiego, Grzegorza Napieralskiego i Jarosława Kaczyńskiego.
Szybko się jednak okazało, że będą problemy z dopytaniem kandydatów o najbardziej niewygodne kwestie. Dwaj pierwsi panowie zaproszenie przyjęli, a kandydat PiS... Okazało się, że nie będzie mógł przybyć na nagranie.
Problem rozwiązał się sam gdy TVP doszło do wniosku, że w ogóle nie dopuści do debaty. Program „Tomasz Lis na żywo” niespodziewanie spadł z anteny.
Rzecznik TVP decyzję tłumaczy w taki oto sposób: - Wszystkie audycje publicystyczne - niezależnie czy to jest program Jana Pospieszalskiego czy właśnie Tomasza Lisa - w telewizji publicznej podlegają pewnym regułom. Te, które ustaliliśmy są takie, że na tydzień przed wyborami w tych programach nie będzie już prezentacji poszczególnych kandydatów ani debat. Tomasz Lis musi się więc do nich dostosować, bo to nie jest jego telewizja - mówił dobitnie rzecznik TVP.
Tomasz Lis będzie mógł rozmawiać z dowolnymi politykami dopiero 21 czerwca . Wtedy jego audycja ma powrócić do poniedziałkowej ramówki.