Ogólnopolskie badanie wynagrodzeń zrobione przez firmę Sedlak&Sedlak pokazuje, że między poszczególnymi województwami są ogromne różnice w zarobkach. I tak na przykład warszawiacy zarabiają niemal dwa razy więcej niż mieszkańcy Podkarpacia.
Przeczytaj koniecznie: Zarabiamy miliony na własnym nieszczęściu
Średnio zarabiamy już ponad 3,6 tys. zł. Ale to tylko średnia. W rzeczywistości z roku na rok pogłębia się przepaść między tymi zarabiającymi najwięcej a tymi, którzy dostają pensję minimalną. Za tę samą pracę otrzymujemy bardzo różne wynagrodzenie. Zależy ono nie tylko od firmy, w jakiej pracujemy, ale nawet i od regionu. W 2009 roku w woj. mazowieckim można było zarobić prawie dwa razy więcej niż w ostatnim na liście płac woj. podkarpackim. Spośród dużych miast najwyższe zarobki osiągali w minionym roku mieszkańcy Warszawy - średnio 5,2 tys. zł i były one prawie o 2 tys. zł wyższe niż w innych regionach. Skąd się biorą tak szokujące różnice?
- Z kilku przyczyn - wyjaśnia Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. - Rynki pracy mają charakter lokalny. W Warszawie praktycznie nie ma bezrobocia, podczas gdy np. na Podkarpaciu często trudno o jakąkolwiek pracę. Poza tym stolica przyciąga zagraniczne inwestycje. Tu mają swoje siedziby centrale zagranicznych spółek, które dobrze płacą swoim pracownikom.
Ogromne dysproporcje w zarobkach występują też pomiędzy szeregowymi pracownikami a kadrą zarządzającą - wynika z badania. Pracownicy zarabiają grosze, a prezesi wypłacają sobie gigantyczne pensje. Okazuje się, że członkowie zarządu w firmach zarabiają średnio 12 000 zł, czyli aż pięć razy więcej niż szeregowi pracownicy. To z kolei efekt tego, że w Polsce brakuje dobrze wyszkolonych menedżerów i specjalistów od zarządzania - uważa Marek Zuber, ekonomista.
Patrz też: Politycy! Obniżcie swoje zarobki
A w jakich branżach można było najwięcej zarobić w ubiegłym roku? Podobnie jak w poprzednich latach - pierwsze miejsce na liście płac zajmują technologie informatyczne z przeciętnym wynagrodzeniem 5 tys. zł. Nieco mniej zarabiali zatrudnieni w telekomunikacji (4600 zł) i ubezpieczeniach (4500 zł), ale i tak ich pensje były prawie dwukrotnie wyższe niż pracowników służby zdrowia, nauki i szkolnictwa czy kultury i sztuki. Niestety, wynagrodzenia Polaków nawet w sektorach najlepiej płacących ciągle pozostają w tyle za płacami w innych krajach Unii Europejskiej.
Zarobki są proporcjonalne do poziomu rozwoju gospodarczego, a na razie ciągle jesteśmy krajem na dorobku - tłumaczy Sadowski. - Choć zbliżamy się do Europy, miną jeszcze dziesiątki lat, zanim osiągniemy taki poziom wynagrodzeń jak w Niemczech, do których najchętniej się porównujemy.