Według raportów rocznych, do jakich dotarł "Super Express", prezesi wiodą bajeczne życie. W największym polskim banku PKO BP w 2009 r. prezesem placówki przez pół roku był Jerzy Pruski (51 l.). Za swoją pracę dostał 281 tys. zł! A w tym roku jego następca Zbigniew Jagiełło (46 l.) jeszcze więcej. Według "Rzeczpospolitej", obszedł sprytnie ustawę kominową i będzie zarabiał 90 tys. zł miesięcznie. Pozostali członkowie zarządu po 80 tys. zł!
Przeczytaj koniecznie: Polacy zarabiają połowę tego co pracownicy ze "starych państw UE"!
Z kolei w Enei, spółce zajmującej się dystrybucją energii elektrycznej, w 2009 r. Paweł Mortas (37 l.) otrzymał 270 tys. zł (wraz z nagrodami, odprawą i uposażeniem z tytułu zasiadania we władzach pokrewnych spółek). A był prezesem ledwie przez trzy miesiące. Za jeden miesiąc pracy inkasował 90 tys. zł! Jego następca Maciej Owczarek (49 l.) też nie może narzekać. Za zasiadanie w radach nadzorczych spółek zależnych ENEA otrzymał już 36 tys. zł. Oczywiście oprócz sowitej pensji.
Według Ministerstwa Skarbu, ustawa kominowa (ograniczająca miesięczne zarobki do ok. 20 tys. zł) to absurd. - Wyrządziła sporo złego gospodarce. Zarobki prezesów spółek Skarbu Państwa powinny być uzależnione od ich wyników finansowych. Im lepiej prosperująca spółka, tym większe zarobki prezesa - mówi Maciej Wewiór, rzecznik resortu.